Gdyby o wyborze wspominanego dzisiaj patrona miała decydować jego rozpoznawalność, to św. Matka Teresa z Kalkuty wygrałaby takie zawody w cuglach. O niej wiemy bowiem niemal wszystko, a o św. Wiktorynie nic, albo prawie nic. Właściwie to ów człowiek dość swobodnie mylony jest z kilkoma innymi o podobnym imieniu.
Św. Wiktoryn brewiarz.pl Gdyby o wyborze wspominanego dzisiaj patrona miała decydować jego rozpoznawalność, to św. Matka Teresa z Kalkuty wygrałaby takie zawody w cuglach. O niej wiemy bowiem niemal wszystko, a o św. Wiktorynie nic, albo prawie nic. Właściwie to ów człowiek dość swobodnie mylony jest z kilkoma innymi o podobnym imieniu. Gdyby jednak za punkt wyjścia potraktować to, co podaje Rzymskie Martyrologium, mielibyśmy taki oto opis : "ludność miasta i okolic Amiternum obrała biskupem Wiktoryna. Za panowania Trajana został on skazany na zesłanie i zmarł śmiercią męczeńską ok. 98 roku. Jego ciało przywieziono i pochowano w Amiternum, które z czasem zaczęto nazywać San Vittorino." Wobec tak skąpych informacji, całkiem zasadne jest zatem zadanie pytania : dlaczego w ogóle zaprzątać sobie głowę św. Wiktorynem? I tutaj z pomocą, wierzcie państwo lub nie, przyszedł mi portal, który programowo nie uznaje niczego poza rozumem. Na nim bowiem wyczytałem, że o naszym dzisiejszym patronie pisał także jezuita Piotr Skarga. A pisał jak na kaznodzieję przystało o wielkim jego upadku, gdyż Wiktoryn wybrawszy za życia pustelnię, by w pełni oddać się w niej Bogu, osiągnąwszy wysoki stopień kontemplacji uległ niestety pokusie. Oto w jego samotni pojawił się bowiem diabeł pod postacią niezwykle urodziwej niewiasty, co zakończyło się w sposób dobrze wszystkim wiadomy. Targany wyrzutami sumienia nasz dzisiejszy patron przez trzy lata straszliwie ponoć pokutował, a wzmiankowany portal, z którego tę informację zapożyczyłem, uznał cały ten opis za wystarczający dowód by zarówno Wiktorynem, jak i wszystkimi innymi świętymi, nie zawracać sobie głowy. Można i tak. Choć akurat do mnie ów przytoczony przez Piotra Skargę przypadek bardzo przemówił. Tak bardzo, że to św. Wiktorynowi dałem pierwszeństwo nad wspomnieniem św. Matki Teresy z Kalkuty. Pomijając bowiem fakt, czy przez przypadek nie połączono przed wiekami historii kilku różnych Wiktorynów w jedną, jest w tym, co się przytrafiło temu pustelnikowi, biskupowi i męczennikowi coś niezwykle prawdziwego. Choćbyśmy nie wiem jak się starali nie jesteśmy impregnowani na pokusy. Możemy więc i wybieramy często zło, widząc w nim niczym św. Wiktoryn dobro. Ale tak długo, jak dostrzegamy, że zbłądziliśmy i mamy pragnienie zawrócenia czy też nawrócenia, nasza droga będzie prowadzić do nieba. Może i z życiowymi wirażami, ale właśnie tam. Ostatecznie bowiem co można powiedzieć o świętym człowieku? Tyle, co o Wiktorynie – swoje życie oddał Bogu. A propos czy wiecie państwo co znaczy jego imię? Wiktoryn, od łacińskiego imienia "Victor" znaczy tyle co zwycięzca.