Jedni zdążyli zjeść śniadanie nim wzeszło słońce, inni dojadali kanapki po Mszy św. A i tak wszyscy byli głodni! Bo ten głód ich zmotywował, by wyruszyć w 407. Pieszej Pielgrzymce Żywieckiej do Matki Bożej Częstochowskiej.
Sabina idzie po raz dziewiąty. - Rodzice w nas zaszczepili to pielgrzymowanie pewnego razu i już chodzimy co roku - opowiada. - Raz nie byliśmy i w ciągu roku bardzo mi tego pielgrzymowania brakowało… Na początku, jako dzieci, nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Później pociągali nas nowi znajomi, ciekawi ludzie, fajna, młodzieżowa atmosfera. Bo tutaj można zobaczyć Kościół z zupełnie innej strony - pełnej życia i radości. Może nie odpoczywamy fizycznie, ale psychicznie na pewno tak. Nie tylko starsi chodzą na pielgrzymki. Właściwie to chyba nas, młodych jest więcej.
- Jestem chyba tu już jednym z najstarszych - uśmiecha się tata. - Idę, bo to szansa na odcięcie się od tego, co nas pogania - od telefonu, Internetu, polityki. Tylko spokój.
Wśród pątników nie brakuje maluchów w wózkach
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ola Piechota z Żywca pielgrzymuje po raz szósty. W tym roku towarzyszy jej po raz pierwszy Michał Janik, który do Żywca przyjechał aż z… Kaszub. - Dla mnie to co roku wspaniały tydzień, pełen przeżyć, skupienia na innych, na Panu Bogu i na sobie - w dobrym tego słowa znaczeniu - mówi Ola. - Satysfakcja i radość, które czujesz, kiedy docierasz przed obraz Matki Bożej, jest nie do opisania! Wspaniale jest przeżywać to co roku.
Spoglądając na Michała, Ola dodaje: - W tym roku idę w intencji nowego związku, w którym jestem. Żeby się wszystko dobrze układało… Modlę się też za koleżankę, która jest w ciąży. Bardzo ciężko znosi ten stan - modlę się za nią i za dziecko…
Pielgrzymi żywieccy w drodze
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Nad pielgrzymką myślałem już od dłuższego czasu, ale brakowało mi motywacji - mówi Michał. - Teraz mam dziewczynę, która idzie kolejny raz i to ona mnie zdopingowała, żebym poszedł z nią. Trochę się obawiam czy sobie poradzę. Ale mam dużo zapału. Bardzo się cieszę, że w końcu będę się mógł przekonać jak to jest na pielgrzymce…
W ekipie technicznej, dbającej o sprzęt nagłaśniający są uczniowie żywieckiego "Mechanika" - Kacper Szczotka i Jakub Gołębiowski, którzy w nadchodzącym roku szkolnym będą zdawać maturę. Ich zadaniem jest też pilnowanie bezpieczeństwa pielgrzymów - by nie wychodzili poza kabelek łączący poszczególne głośniki i odgradzający pielgrzymów od sąsiedniego pasa drogi.
Pielgrzymi żywieccy w drodze
Urszula Rogólska /Foto Gość
- W 2015 poszedłem po raz pierwszy - mówi Kacper. - Atmosfera, której nic nie jest w stanie opisać - to mnie pociągnęło. Najpiękniejszy jest ostatni dzień, kiedy już jesteśmy na Alejach w Częstochowie, dołączają do nas ludzie, którzy dojechali autokarami. Dla nich jest to tylko chwilowa pielgrzymka. My mamy tę radość, że przyszliśmy z samego Żywca!
- Idę po raz pierwszy - mówi Jakub - Kacper mnie zachęcił. Miałem trochę wolnego czasu i pomyślałem, że to dobry czas na jego zagospodarowanie. Kacper przekonał mnie, że warto dla tej atmosfery i…przed maturą. Trochę obawiam się dystansu - nie chodzę każdego dnia po