Jedni zdążyli zjeść śniadanie nim wzeszło słońce, inni dojadali kanapki po Mszy św. A i tak wszyscy byli głodni! Bo ten głód ich zmotywował, by wyruszyć w 407. Pieszej Pielgrzymce Żywieckiej do Matki Bożej Częstochowskiej.
Bożena Mika i Sabina Stasica, na co dzień wolontariuszki żywieckiego Hospicjum św. Faustyny nie kryją: idą na Jasną Górę (Bożena po raz trzeci, Sabina już nawet nie liczy, ale pewnie będzie z dziesiąty), bo są głodne. Głodne Eucharystii, Boga - także odnajdywanego w innych ludziach, we wspólnocie. - Każda pielgrzymka to umocnienie. Żyję od pielgrzymki do pielgrzymki - mówi zdecydowanie Bożena, a Sabina dodaje: - To czas doświadczenia Boga - w byciu sam na sam, ale przede wszystkim we wspólnocie. Zaczyna się od uśmiechu, wzajemnej pomocy, wsparcia dla słabszych, wspólnej radości, śpiewu, modlitwy.
Ta pielgrzymka, to jedna z najstarszych polskich wędrówek na Jasną Górą - do Matki Bożej Częstochowskiej pątnicy z Żywca przychodzą od 1611 roku. Wczesnym rankiem 23 sierpnia wyruszyli po raz kolejny - tym razem pod hasłem: "Jesteś głodny?". Na szlak wyszły 274 osoby - gównie mieszkańcy żywieckich parafii - wraz ze swoimi duszpasterzami. Wśród nich są m.in.: główny przewodnik ks. Tomasz Wala i księża proboszczowie ks. Grzegorz Gruszecki z parafii konkatedralnej i ks. Adam Hopciaś ze Sporysza. W gronie pątników znalazło się także bardzo wielu nastolatków i liczne rodziny z małymi dziećmi.
Pielgrzymi i ich najbliżsi w konkatedrze Narodzenia NMP
Urszula Rogólska /Foto Gość
Pielgrzymowanie rozpoczęła Msza św. w konkatedrze Narodzenia NMP. - Witam was na Eucharystii czyli dziękczynieniu. Tegoroczny temat to jest właśnie Eucharystia - mówił pątnikom ks. proboszcz G. Gruszecki. - Chcemy Panu Bogu podziękować za ten wielki cud, dzięki któremu mamy siłę iść, być nieustannie w drodze, pielgrzymować. Trzeba się dobrze odżywiać, trzeba mieć siłę i o te siły będziemy też prosić Pana Boga - siły fizyczne, by przemierzyć kolejne kilometry i siły duchowe, potrzebne, żeby kiedyś dojść do Niego.
Duszpasterze żywieccy przy ołtarzu podczas Eucharystii rozpoczynającej piesze pielgrzymowanie
Urszula Rogólska /Foto Gość
O głodzie z hasła pielgrzymki, mówił w czasie kazania ks. Ariel Stąporek, wikary parafii św. Floriana w Żywcu-Zabłociu. - Chcemy się zapytać: czy jestem głodny? Czy czuje w sobie głód czegoś więcej niż to, co tu na ziemi, czy mam w sobie taką świadomość, że nie jestem w pełni wystarczalny? Że potrzebuję tego Pokarmu, który da mi siłę, by zmagać się z codziennymi przeciwnościami? Że czuję głód Boga, Eucharystii bardziej niż tego, że jeszcze dzisiaj nic nie jadłem…? - zapraszał do refleksji duszpasterz.
Talenty muzyczne z całego Żywca połaczyły siły, by razem prowadzić śpiew podczas Mszy św. inaugurującej pielgrzymkę
Urszula Rogólska /Foto Gość
Pod koniec Mszy św. ks. Tomasz Wala udzielił wszystkim specjalnego błogosławieństwa na drogę i pokropił wodą święconą, a następnie pielgrzymi wyruszyli na
Na pierwszych metrach pielgrzymkowej trasy
Urszula Rogólska /Foto Gość
Każdy z pątników niesie swoje intencje. Bożena Mika i Sabina Stasica modlą się w intencji żywieckiego hospicjum, Sabina dodaje: - Niesiemy też intencje, które powierzyli nam inni. Znajomi prosili o modlitwę, dzielili się swoimi intencjami... Duchowo jest z nami wiele osób, które chodziły kiedyś same, a dziś nie są w stanie lub nie mogą. Czasem komuś nie chce się iść, ale ma w sercu pragnienie Boga i mówi: wspomnij tam na mnie...
- Modlimy się też za osoby, które spotykamy w drodze, za tych, którzy nas goszczą, za dzieci, które nieraz radośnie machają nam zza płotów - uśmiecha się Bożena.
Razem pielgrzymuje rodzina Micherdów: mama Renata, tata Zbigniew, nastolatki: Sabina i Michał, a także ich ciocie i wujkowie.