30 lat temu, 22 sierpnia, w Hucie "Stalowa Wola" wybuchł strajk. Rozpoczął się o godz. 7 rano.
Na początku przyłączyli się do niego tylko pracownicy Narzędziowni, Wydziału Remontowego i Starej Kuźni. - Postulaty strajkujących dotyczyły relegalizacji i „Solidarności” i przywrócenia do pracy osób zwolnionych za działalność związkową - powiedział Dionizy Garbacz, regionalista i uczestnik strajku. Strajkowi przewodniczyli Wiesław Wojtas, Marek Bąk i Władysław Liwak.
Strajk zdecydowanie wsparł też Kościół. 26 sierpnia kapłani ze Stalowej Woli i okolicznych parafii odprawili Eucharystię przed bramą nr 3. Słowo Boże do zebranych wygłosił ks. Edward Frankowski (obecny biskup). Poświęcił też krzyż postawiony przed Narzędziownią. Tego dnia strajk objął już czternaście wydziałów huty.
Ponieważ wygaszanie strajków było jednym z warunków kontynuowania rozmów przez rząd i opozycję, Lech Wałęsa zaapelował do pracowników Huty „Stalowa Wola” o jego zakończenie: „Jesteście dzielni. Jesteście wspaniali. Tylko proszę was na Solidarność, na wszystko, przerwijcie strajk” - napisał przewodniczący „Solidarności”.
Strajkujący opuścili zakład 1 września o godz. 19. Wspólnie z mieszkańcami przemaszerowali do kościoła Matki Bożej Królowej Polski na Mszę św. Uczestniczyło w niej ponad 17 tys. osób. Ks. Edward Frankowski zwrócił się wówczas do strajkujących następującymi słowami: „Nielegalny proboszcz wita nielegalnie strajkujących”.