O Kościele w Niemczech bez znieczulenia mówi biskup Pasawy Stefan Oster w najnowszym numerze "Gościa Niedzielnego".
Biskup wspomina, że zanim został salezjaninem, pracował jako prezenter radiowy. - Byłem krytyczny wobec Kościoła i właściwie daleko od niego. Studiowałem filozofię i w którymś momencie zacząłem bronić celibatu, choć nie miałem z nim jeszcze nic wspólnego. Ale zrozumiałem, dlaczego ma sens, że ludzie żyją w celibacie dla Chrystusa. Pamiętam, że dyskutowałem wtedy bardzo żywo z moją partnerką - dodaje.
Jakie wnioski płyną dla bp. Ostera z jego doświadczenia krętej drogi do Kościoła?
- Ludzie czują, że tam, gdzie Ewangelia głoszona jest w sposób autentyczny, i gdzie nie rozpowszechnia się łagodnego „humanizmu uprzejmości”, tam chodzi o coś ważnego – o osobę Jezusa i o znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy mogę się do Niego zbliżyć i pójść za Nim - podkreśla. - Ci, którzy zapewnili Kościołowi wzrost, w zasadzie zawsze byli zdecydowani i stanowczy - dodaje.
Biskup przyznaje, że Kościół w Niemczech wciąż jeszcze opiera się na strukturach i formach, które długo powstawały, ale nie działają już na ludzi jak kiedyś. - Wypracowana przez nie postawa wiary często nie wystarcza, nie wytrzymuje presji sekularyzacji. Z zewnątrz wywiera się taką presję na Kościół i wiernych, że potrzebujemy wiary prawdziwej i żywej, by się temu oprzeć i by odważnie podjąć dialog ze sekularyzowanym światem. Takiej wiary jednak często brakuje. Dostrzegamy to i dlatego myślę, że wiele rzeczy się rozpadnie - przewiduje bp Oster.
Czy to oznacza, że chodziłoby o Kościół, który wychodzi na obrzeża? Z tego, co mówi biskup, można wnioskować, że tak, ale samo wyjście na obrzeża nie wystarczy. - W sensie struktury nie ma na świecie Kościoła, który bardziej wychodzi na obrzeża niż Kościół w Niemczech. Mamy tak wiele placówek Caritas i innych kościelnych dzieł pomocy dla ludzi, którzy cierpią biedę. Problemem jest, czy tę pomoc ktoś jeszcze kojarzy z Kościołem. Bardzo ją sprofesjonalizowaliśmy, zatrudniliśmy świetnych pracowników socjalnych. Ale ludzie nie są świadomi tego, że za tą służbą ubogim stoi wiara, coś więcej niż tylko profesjonalizm – doświadczenie Boskiej obecności, która nas karmi i przemienia - podkreśla.
- Gdybym był dzisiaj proboszczem, zebrałbym parę osób, które chcą czegoś więcej. Zacząłbym się z nimi modlić, tworzyć wspólnotę i dzielić wiarę. Nieważne, czy chcieliby zostać księżmi, kucharzami czy dziennikarzami. Chciałbym sprawić, by oni sami stali się uczniami i tam, gdzie żyją, zaczęli być misjonarzami.
Bp Oster mówi także o kwestiach dotyczących seksualności, interkomunii i relacji państwo-Kościół.
Więcej w wywiadzie pt. "Ewangelia a nie »humanizm uprzejmości«" w najnowszym numerze „Gościa Niedzielnego”. Możesz także zakupić e-wydanie lub uzyskać dostęp do samego wywiadu w formie cyfrowej.