Ze strachu Ewy i Adama zrodziła się w nich decyzja: "Nie możemy ufać Bogu. Musimy wziąć sprawy w swoje ręce". Po grzechu lęk stał się paraliżujący.
Jednocześnie lęk budzi w nas agresję. Wdrukowano w nas już przekonanie, że nie możemy stracić pozycji, zdrowia, młodości, atrakcyjności, pieniędzy. Musimy nieustannie napinać muskuły, bronić pazurami tego "co nam się należy". Eskalacja przemocy w świecie pokazuje, jak bardzo jest on zalękniony, zniewolony strachem.
Bóg nie chce, byśmy trwali w takim stanie. Paraliżujący lęk jest przeciwieństwem wiary, zawierzenia Bogu na sto procent. A On chce, byśmy Mu ufali.
Ojcowskie serce Boga pragnie, by Jego dzieci wiedziały, że przy Nim są bezpieczne, że nic złego ich nie spotka, dopóki są z Nim. "Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić" - mówi Bóg w Księdze Jeremiasza. "Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci" - obiecuje w Księdze Powtórzonego Prawa. "Ja, Pan, twój Bóg, ująłem cię za prawicę, mówiąc ci: Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą (...). Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś moim!" - woła przez usta proroka Izajasza.
Ponad trzysta razy w Biblii to pragnienie wyrywa się z serca Boga. Jakie to musi być dla Niego ważne! Dlaczego?
Bo lęk jest zaprzeczeniem doskonałego szczęścia, które jest w Bogu, jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego. A do takiego szczęścia Bóg zaprasza człowieka. W Bogu nie ma lęku.
To demon żywi się naszym strachem. - On jest istotą absolutnie zalęknioną. I tym swoim stanem chce nas zainfekować - tłumaczy w jednym z wywiadów ks. Krzysztof Wons, dyrektor Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie. - Każdy kontakt z szatanem jest wchodzeniem w skażoną atmosferę, którą on żyje.
Królestwo na wyciągnięcie ręki
Lęk wszedł na świat po upadku człowieka, po jego odejściu od miłości Boga. Diabeł zasiał w sercu człowieka niepewność, czy aby na pewno Bóg chce wyłącznie jego dobra, czy niczego przed nim nie ukrywa.
Ze strachu Ewy i Adama zrodziła się w nich decyzja: "Nie możemy ufać Bogu. Musimy wziąć sprawy w swoje ręce". Po grzechu lęk stał się paraliżujący.
W trzecim rozdziale Księgi Rodzaju czytamy, że człowiek z lęku przed Bogiem i przed konsekwencjami swojego wyboru schował się w zaroślach. Ten, który przed grzechem miał tak niesamowitą relację z Bogiem, że widział Jego twarz i chodził z Nim na spacery po raju, teraz drży ukryty gdzieś w krzakach.
Co robi Bóg? Czy Jego patrzenie na człowieka zmieniło się? Nie! Nawet grzech nie zmienił Bożego stosunku do umiłowanego dziecka.
Kiedy matka patrzy na swojego ubrudzonego synka, nadal widzi pięknego chłopca, którego kocha ponad życie. Błoto nie zmienia jej podejścia do dziecka. Bóg podobnie, już wie o zdradzie, ale przychodzi do ogrodu, nadal - a w zasadzie teraz jeszcze bardziej - chcąc wejść w relację z człowiekiem. Szuka go po zaroślach, chce go stamtąd wyprowadzić. Pocieszyć.
- Ich dialog to próba wyciągnięcia człowieka z ukrycia. Co się stało, już się nie odstanie, ale człowiek nie musi chować się przed Bogiem - mówi ks. Wons.