Proszę mi pozwolić, że zaprzątnę dziś uwagę słuchaczy refleksjami wywiedzionymi z zupełnie różnych od siebie okoliczności, niemającymi z sobą nic wspólnego. Pomyślałem jednak, że są one na tyle ważne, że warto zwrócić na nie uwagę, a może i podpowiedzieć sobie jakieś ogólniejsze wnioski.
Jakiś czasem temu ukazał się w Internecie taki wpis żony Władysława Frasyniuka: O rzekomym nowotworze trzustki u JK czytam dziś na FB od rana (…) Chciałabym się podzielić refleksją. Mój własny tato zmarł na raka trzustki 12 lat temu, to straszna i bardzo szybko wyniszczająca choroba, nie życzę jej nikomu, również Jarosławowi Kaczyńskiemu. Martwi mnie, gdy osoby publiczne z „naszej” strony sceny politycznej puszczają takie info na fejsie pro publico, nawet, jeśli mają 100% pewności. Ale najbardziej martwi mnie ta radość, którą czytam w komentarzach. (…) Jakaś kurczę słabość z nas wychodzi.. NIE! JK życzymy powrotu do zdrowia i oby to nie był rak. (…)
Ten wpis mnie zamurował. To bodaj pierwszy taki głos, który się wyłamuje, staje w poprzek wzajemnie sobie okazywanej plemiennej bezwzględności. Jest jednak w nim coś, co mnie zdołowało. Jeśli czyjaś choroba, bliźniego choroba, nawet dalekiego mi bliźniego, wywołuje u kogoś radość, czemu daje publiczny wyraz, oczywiście anonimowo, to zdaje mi się, że w relacjach międzyludzkich przekroczyliśmy już czerwoną linię. Nie ma bowiem takiej racji, która dawałaby prawo do radości z czyjejkolwiek choroby. To już nie słabość z nas wychodzi, a nienawistność. I ma Pani rację, Prezesowi życzymy powrotu do zdrowia i oby to nie był rak.
A teraz o czymś innym, i to z zupełnie innej beczki. Takie trzy „kwiatki”. Pierwszy. Pewno wszyscy zauważyli, bo trudno żeby nie, że Prezes PZPN Zbigniew Boniek jest twarzą w przedmundialowej reklamie piwa, nota bene Adam Nawałka też, tyle, że innej marki. Kiedy redaktor naczelny TVP.Info odnosząc się do udziału Zbigniewa Bońka w kampanii reklamowej piwa stwierdził, że prezes PZPN nie powinien jednak reklamować alkoholu tłumacząc, że nie chodzi mu o markę piwa, ale o "kontrast sport, zdrowie - piwo", co usłyszał w odpowiedzi? Małe piwo lub lampka wina do kolacji to lek na długowieczność – stwierdził prezes PZPN. – Ps. Ma pan rację, w związku z tym, jako pokuta nie pójdę do TVP Info przez okres jednego roku. No, no, buty i arogancji Szefowi piłkarskiej centrali, to nie brakuje. Widać poczucie racji i nieomylności jest już tak daleko posunięte, że na wątpliwość i pytanie o słuszność udziału w tej reklamie odpowiedzią jest bojkot TVP.Info. Tak sobie myślę, że ta stacja na tym specjalnie jednak nie straci, a swoją drogą to tym z państwem w państwie jest chyba jednak coś na rzeczy.
A przy okazji, tak dla przypomnienia. Jedno półlitrowe piwo o mocy 5, 5% to przeszło 25 g. tzw. czystego alkoholu. I jeszcze a propos reklamy piwa. Reklama i promocja piwa nie może być prowadzona w telewizji, radiu, kinie i teatrze między godziną 600 a 2000, z wyjątkiem reklamy prowadzonej przez organizatora imprezy sportu wyczynowego w trakcie jej trwania i nie może też wywoływać skojarzeń z relaksem lub wypoczynkiem, sukcesem zawodowym lub życiowym. Mnie się jednak zdaje, że ta akurat reklama skojarzona jest z relaksem i wypoczynkiem, taką wszak rolę spełnia właśnie kibicowanie i to jeszcze w poczuciu budowania wspólnoty celu i osób, a w tle jest jeszcze sukces, bo przecież zwycięstwo drużyny traktujemy jako wspólny, nawet osobisty sukces, co wyraźnie słychać. Nie mówimy przecież: reprezentacja wygrała, a my wygraliśmy. Nie bagatelizołabym jednak tak zbudowanego przekazu reklamowego na dodatek z barwami narodowymi w tle.
„Kwiatek” drugi. Komisja Licencyjna PZPN zapowiedziała nie udzielenie Ruchowi Chorzów licencji na grę w II lidze uzasadniając to nie uregulowaniem przez Klub zaległych zobowiązań. Przewodniczący tej Komisji, pan Krzysztof Rozen powiedział tak: Jeśli Ruch zrobił plan naprawczy, to my patrzymy tylko na to, czy zobowiązania są regulowane na bieżąco. Natomiast zobowiązania, które są zaległe i przeterminowane, muszą zostać uregulowane. Jeśli nie może tego zrobić klub, to musi znaleźć kogoś, kto zrobi to z zewnątrz. Tak dla jasności postępowanie układowe, jakim objęty jest ten Klub zostało po negacjach z wierzycielami zatwierdzone przez Sąd, bo takiemu prawu podlega Ruch, jako Spółka i wykonywane jest pod okiem nadzorcy sądowego. Nie wiem, czy dobrze to rozumiem, ale sugestia, żeby wybrane zobowiązania uregulował ktoś trzeci jest jak zachęta do stosowania podwójnych standardów.
Mówi też pan Rozen tak: nie ma obowiązku gry w ekstraklasie, pierwszej czy drugiej lidze. Można zrobić program naprawczy i zacząć od niższej klasy rozgrywkowej. Nie ma obowiązku uczestniczenia w rozgrywkach na szczeblu centralnym. Jeśli się w nich chce uczestniczyć, to trzeba przestrzegać obowiązujących zasad. Jasne, pełna zgoda, nie ma obowiązku uczestniczenia w rozgrywkach na szczeblu centralnym, choć wydawało mi się, że Związkowi powinno zależeć, żeby jak najwięcej klubów brało udział w rozgrywkach na takim szczeblu. Jasne też, że trzeba przestrzegać obowiązujących zasad pod warunkiem jednak, że wewnątrz związkowe zasady polskiego związku sportowego będą w zgodzie z ogólnie obowiązującym polskim prawem.
I „kwiatek” trzeci. Ci, którzy oglądali mecz Polska - Korea na Śląskim widzieli, że piłkarzy obu drużyn wyprowadzały, jak to zwykle bywa, dzieciaki ubrane w koszulki z napisem: „Łączy nas piłka”, w spodenki i getry. Pewno było to dla nich wyjątkowe i jednorazowe przeżycie. Wyjść na murawę w towarzystwie reprezentantów przy ogłuszającym dopingu kibiców.
Nie tak dawno temu rozmawiałem z mamą jednego z nich. Dacie Państwo wiarę, że te dzieciaki wróciwszy do szatni musiały oddać, zwrócić te dziecięce komplety piłkarskich strojów? Tak na marginesie na taki mecz PZPN wynajmuje stadion i decyduje o wszystkim, nawet o przydzielaniu miejsc parkingowych. Ile mogły kosztować te 22 komplety? 500, 600, 700, niechby nawet 1000 zł. Czyżby naprawdę był dla to PZPN wydatek nie do uniesienia? Mogę sobie wyobrazić kręcącą się łzę w oku niejednego z nich musząc zwrócić strój, który jeszcze chwilę temu był przedmiotem dumy. Jeśli miałoby tak być i następnym razem, chętnie sfinansuję te stroje dzieciom wyprowadzającym drużyny na murawę Śląskiego.