Skrzypce. Piękny instrument, który potrafi wydawać cudowne dźwięki. Pełne ognia i pasji albo nostalgii i smutku. Jak kto woli. Oczywiście, zanim skrzypce staną się posłusznym instrumentem wcześniej w rękach początkującego muzyka potrafią stanowić źródło udręki dla uszu i bólu zębów. A co się stanie, gdy skrzypce dostanie w swoje ręce wprawny w swoim zawodzie kat?
Św. Jan Sarkander brewiarz.pl Skrzypce. Piękny instrument, który potrafi wydawać cudowne dźwięki. Pełne ognia i pasji albo nostalgii i smutku. Jak kto woli. Oczywiście, zanim skrzypce staną się posłusznym instrumentem wcześniej w rękach początkującego muzyka potrafią stanowić źródło udręki dla uszu i bólu zębów. A co się stanie, gdy skrzypce dostanie w swoje ręce wprawny w swoim zawodzie kat? Tak nie przesłyszeli się państwo chodzi o człowieka z urzędu zajmującego się wydobywaniem informacji z więźniów. Otóż gdy za skrzypce chwyci się kat, wtedy bohater dzisiejszej opowieści da najpiękniejsze świadectwo wiary. Ale nie uprzedzajmy faktów. Zanim św. Jan Sarkander, spotkał na swojej drodze kata wcześniej spotkał dobrych i mądrych ludzi dzięki którym rozeznał swoje życiowe powołanie i jako doktor filozofii w wieku 27 lat rozpoczął studiowanie teologii. Zanim jednak w wieku 33 lat przyjął święcenia kapłańskie zdążył się zakochać i niemal ożenić. Niemal, bo wybranka jego serca luteranka Anna Płahecka niespodziewanie umarła tuż przed ślubem. Odczytując to jako wiadomy znak dla siebie co do drogi, którą ma podążać, św. Jan Sarkander oddał się w pełni kapłańskiej posłudze. A czasy i miejsce jej sprawowania nie były łatwe. Przełom XVI i XVII wieku nie należał bowiem na Śląsku i Morawach do spokojnych. A wraz z wybuchem wojny trzydziestoletniej kwestie wiary wprost stały się języczkiem u wagi. Św. Jan Sarkander był już wtedy od dwóch lat proboszczem w Holeszowie koło Ołomuńca i jego zaangażowanie na rzecz Kościoła katolickiego nie umknęło niczyjej uwadze. Protestanci i husyci kilkakrotnie próbowali pozbawić go życia. Mimo tego, gdy do Holeszowa zbliżali się żołdacy z zamiarem dokonania pogromu na ludności niekatolickiej to właśnie św. Jan Sarkander wyszedł naprzeciw nim z procesją eucharystyczną, co było dla żołnierzy widomym znakiem katolickości miasta. Najeźdźcy odeszli, ale za taką publiczną manifestację siły wiary św. Jan zapłacił wysoką karę. W stosownym czasie został bowiem aresztowany, wtrącony do lochu i zmuszony przyznać, że sam sprowadził obce wojska na Holeszów by następnie teatralnie zwyciężyć je jakąś tam procesją. Ponieważ kapłan nie skłaniał się ku tej wersji cudownego ocalenia miasta, oskarżono go o zatajanie ważnych informacji, które miał jako spowiednik usłyszeć od wielkorządcy Moraw. Oskarżono i gdy pozostał wierny tajemnicy spowiedzi wydano katu. A ten użył wobec św. Jana Sarkandra skrzypiec w wyniku czego kapłan męczeńsko zmarł 17 marca 1620 roku. Czy wiecie państwo jakie urządzenie kryje się za niewinną nazwą skrzypce? To wyszukane narzędzie tortur, które umieszczonego w nim człowieka rozciąga i napina niczym właśnie strunę w skrzypcach. Jednak jak w przypadku św. Jana Sarkandra to nie śmierć wybrzmiała na skrzypcach najmocniej.