Co roku do Góry Kalwarii przyjeżdża młodzież z całej Polski, a nawet spoza jej granic.
- Pojechałam na Marianki, aby modlić się o powodzenie na maturze - opowiada Oktawia Płużnow, która wraz z ponad 60 innymi osobami z Elbląga, uczestniczyła w dorocznym zjedzie młodzieżowych wspólnot mariańskich.
Grupa z Elbląga była jedną z najliczniejszych na spotkaniu młodych w Górze Kalwarii w ostatni weekend. Oktawia już trzeci raz była na takim spotkaniu, ale tym razem radość mąciła nieco wizja nieodległego egzaminu dojrzałości.
- Szczególnie bałam się języka niemieckiego i ciągle mocno się modliłam, aby udało mi się zdać ten przedmiot. Szczególnie żarliwie modliłam się m.in. przy grobie św. Stanisława Papczyńskiego, a w drodze powrotnej nawet w mojej intencji modlił się cały nasz autokar - wspomina dziewczyna.
Modlitwa okazała się skuteczna. - Zdałam niemiecki na 100 procent - Oktawia uśmiecha się radośnie.
Jak mówi, dopiero kiedy otrzymała ten wynik maturalny, przypomniała sobie hasło, które usłyszała w czasie rekolekcji. - Wtedy w głowie utkwiły mi słowa: Wiara. Kropka. Na sto procent. Kropka. Kiedy będę wspominać tegoroczne Marianki, najpierw pomyślę to tym cytacie.
Rekolekcje obfitowały w wiele różnych form modlitwy. - Dla mnie największym przeżyciem była adoracja Najświętszego Sakramentu w sobotni wieczór - wspomina Zosia Szawara. - Dała mi ona prawdziwego kopa do działania - dodaje.
- Dla mnie Marianki były specyficznym przeżyciem ze względu na liczbę uczestników - przyznaje Aleksandra. Jak mówi, bardzo bała się tego, jak odnajdzie się wśród tak licznego grona osób.
- Przełamanie tego strachu było dla mnie ogromną lekcją życia. Teraz wspominam Marianki jako bardzo szczęśliwy czas. Dużo uśmiechu, radości i zabawy - dodaje.
Aleksandra wspomiena, że nie brakowało również łez wzruszenia. - Duchowe przeżycia były bardzo głębokie. Kiedy uświadamiałam sobie, że obok mnie jest drugi człowiek i modli się tak jak ja, to było takie niezwykłe - mówi.
Igor Bogdański na Mariankach był drugi raz. - W ubiegłym roku byłem w czasie wyjazdu chory, więc tegoroczną edycję mogłem po raz pierwszy przeżyć jak należy - opowiada. - Wreszcie mogłem skorzystać z tych wszystkich duchowym możliwości, jakie dają Marianki.
Dla Igora bardzo poruszająca była spowiedź. - Kiedy byłem w konfesjonale, łzy same napływały mi do oczu, choć ksiądz wcale nie mówił nic wzruszającego. Te same przeżycia towarzyszyły mi także później podczas modlitwy przy grobie o. Papczyńskiego. Wtedy też sporo moich łez spadło na podłogę kościoła - opowiada.
Zdecydowanie odmiennych wrażeń dostarczył koncert Wyrwanych Z Niewoli. - Moim zdaniem to, co oni robią, jest genialne - przekonuje Zosia.
- Choć sama nie lubię takiej muzyki przyznaję, że w pewnym momencie dałam się ponieść i skakałam w pierwszym rzędzie pod sceną wraz z innymi - śmieje się Karolina Olbryś, opiekun elbląskiej grupy.
Jak podsumowują uczestnicy, w czasie Marianek można znaleźć czas na wszystko.
- Jest mnóstwo radości, oprócz katechez jest moment dla siebie, moment refleksji i pojednania się z Panem Bogiem - wylicza Karolina. - Było mnóstwo osób z różnych środowisk, różnych wspólnot, przygotowujący się do bierzmowani i studenci. Zastanawiałam się, czy oni wszyscy będą się dobrze czuli. Okazało się, że udało się to pogodzić - przyznała organizatorka wyjazdu.
- Ja miałem podobne obawy - deklaruje Kacper Gwóźdź. - Ale moje nastawienie zmieniło się w czasie modlitwy do Ducha Świętego. Po tej modlitwie podobało mi się na Mariankach już wszystko - śmieje się.
Spotkanie zakończyła Msza Święta, podczas której ks. Kardynał Nycz nadał tytuł sanktuarium kościołowi, w którym znajduje się grób św. o. Stanisława Papczyńskiego.