145 godzin są już pod ziemią trzej uwięzieni górnicy w kopalni "Zofiówka" w Jastrzębiu Zdroju. Do tej pory nie ma z nimi kontaktu.
Praca w kopalni Jędrzej Rams /Foto Gość Dziś [11.05.18] rano specjalnym otworem został opuszczony telefon ratowniczy oraz jedzenie w rejon, do którego ratownicy jeszcze nie dotarli. Jest to miejsce, w którym mogą być trzej zaginieni, bo wskazują na to sygnały z górniczych lamp.
Na drodze do odnalezienia górników wciąż stoi woda. Jej pompowanie się przedłuża, ale być może wkrótce przyspieszy. Jak dowiaduje się radio eM - rozważane jest użycie pomp o napędzie elektrycznym. To oznacza, ze 900 metrów pod ziemią poprawiło się powietrze i stężenie metanu jest już minimalne. Kiedy w atmosferze jest metan, żeby nie do doszło do pożaru można używać tylko pomp na sprężone powietrze, a te niestety działają wolniej. Obecnie pod ziemią trwa przygotowywanie instalacji pod pompy elektryczne. Jeśli zostaną one włączone do akcji, to być może jeszcze uda się ratownikom dostać za rejon rozlewiska.
Tymczasem, metropolita katowicki, abp Wiktor Skworc zapewniał na antenie Radia eM - o modlitewnej obecności w Jastrzębiu:
Metropolita katowicki apeluje o wsparcie modlitewne dla tych, którzy są ratowani i dla tych, którzy ratują . Jak dodaje - to nasza chrześcijańska powinność.