Pan Bóg lubi paradoksy. Nieszablonowe rozwiązania. Pokerowe zagrywki. A wszystko po to by nas samych dla naszego dobra wyciągać ze strefy komfortu.
Św. Fulbert z Chartres brewiarz.pl Pan Bóg lubi paradoksy. Nieszablonowe rozwiązania. Pokerowe zagrywki. A wszystko po to by nas samych dla naszego dobra wyciągać ze strefy komfortu. Czyli ze stagnacji, która nic nie chce zmieniać, a przez to zatrzymuje człowieka w rozwoju. Dzisiejszy patron zdaje się tę intuicję doskonale potwierdzać i to już na poziomie imienia. Germańskie Fulbert znaczy tyle, co „pochodzący ze sławnego rodu”. Wszystko pięknie, tylko że ten, który został tym imieniem ochrzczony pochodził z rodziny bardzo ubogiej. Około 990 roku przybył do Chartres, by po prostu podjąć pracę nauczyciela w tamtejszej szkole katedralnej, a tymczasem przyczynił się do tego, że stała się ośrodkiem kulturalnym Francji. Chciał być tylko wnikliwym teologiem, a został mianowany kanonikiem i kanclerzem biskupiej kurii. Choć nie reprezentował niczyich interesów, ani nie był członkiem znamienitego rodu wybrano go biskupem, do którego po radę udawał się sam król, Robert II Pobożny. Kiedy za jego pasterzowania pożar doszczętnie strawił katedrę w Chartres, nawet to okazało się błogosławieństwem. Jak to możliwe? Prosto. Oto dzięki temu św. Fulbert mógł ją odbudować i to tak okazale, że dzisiaj należy do podziwianych arcydzieł budownictwa sakralnego. Choć miał władzę, sam nigdy jej nie nadużywał i zdecydowanie zwalczał każdy przejaw jej nadużywania. Choć przez swój urząd został wywyższony nigdy nie dał tego poznać tym, z którymi rozmawiał. Choć jego decyzje były ostateczne, ludzie w sporach chętnie brali go na rozjemcę. Wyróżniał się zresztą szczególnym darem jednania zwaśnionych. Święty Fulbert z Chartres. Nieszablonowy biskup. Wiecie państwo kiedy umarł? 10 kwietnia 1028 r. w wieku ok. 68 lat.