Przyjdzie czas, kiedy… Mt 9,15
Przyjdzie czas, kiedy… Mt 9,15
Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi zamierzali Go zabić.
A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie.
Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: «Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest».
A Jezus, nauczając w świątyni, zawołał tymi słowami: «I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam z siebie; lecz prawdomówny jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał».
Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
Mieli zamiar Go zabić; to Ten, którego usiłują zabić; zamierzali Go pojmać; poszedł skrycie, bo nie chciał chodzić po Judei, bo tam czekała nań śmierć… Wokół Jezusa zaciska się pętla. Większość swoich nauk, największych, jakie kiedykolwiek ktokolwiek na tej ziemi wygłosił, padło w sytuacji śmiertelnego zagrożenia, podstępnych pytań, nieczystych intencji słuchaczy, skumulowanej nienawiści, publicznych sporów z przeważającą liczebnie grupą wrogów – na śmierć i życie. Na śmierć krzyżową. Nie znacie Tego, który mnie posłał. Nie znacie Boga – rzuca im w twarz. Nie sprzeda tanio skóry. Będzie walczył – nigdy za cenę grzechu. Ale zachowa godność, wolność od strachu i – nade wszystko – więź z Ojcem. Tak walczyć z wrogiem, wrogami.