Poczucie krzywdy potrafi drążyć człowieka. Jak przebaczać winy, a jak tego nie robić, rozważały kobiety podczas weekendu w Warcinie pt. "Uzdrowienie przez przebaczenie".
Od jedenastu lat kobiety przyjeżdżają na przełomie zimy i wiosny do domu Fundacji Familia w Warcinie, by rozmawiać o kobiecości. Raz są to tematy łatwiejsze, podejmujące na przykład radość bycia córką stworzoną przez Boga Ojca, innym razem dotykają tak trudnych spraw, jak przebaczenie, porażki w nawiązywaniu relacji, depresja. Zawsze jednak, w świetle słowa Bożego oraz modlitwy, panie starają się znaleźć rozwiązanie i nadzieję. Tak było i w pierwszy weekend marca, gdy temat "Uzdrowienie przez przebaczenie" przyciągnął do mroźnego Warcina k/Kępic 43 kobiety, nie tylko z okolicy, ale też z odległej Piły czy Złotowa.
Urszula Lampka, emerytowana doradczyni życia rodzinnego, która na zaproszenie Szkoły Nowej Ewangelizacji i Wspólnoty św. Krzysztofa w Słupsku prowadziła większość konferencji, zauważa, że problemem, wobec którego ludzie są bezradni, jest lęk przed odrzuceniem. Podczas rekolekcji kobiety starały się znaleźć odpowiedź na pytanie, jak – żyjąc z urazami w psychice – podjąć walkę o szczęście.
– Ważne jest, by zrozumieć, że skoro coś nas w życiu zraniło, to było to po coś: by było nam lepiej, nie gorzej. Bóg dopuszcza na nas różne sytuacje, także te dramatyczne. Ale też On daje nam nadzieję – mówiła doradczyni.
Towarzyszący kobietom w Warcinie duszpasterz, ks. Tomasz Kędzierski, wskazywał na błędy w sposobach przebaczania. Podczas weekendu pomocą w poradzeniu sobie z tą nieumiejętnością była modlitwa, Msza św., adoracja, spowiedź. I wyciszenie, które przyciąga do domu Familii stałe bywalczynie, m.in. już po raz szósty panią Dorotę z Dębnicy Kaszubskiej.
W jaki sposób teorię przekuć na rzeczywistość, podpowiadała uczestniczkom pedagog Bożena Pantoł. Opierając się na rachunku sumienia, pomagała dostrzec te obszary życia, które wymagają zmiany. - Jeśli jest to na przykład niepunktualne przychodzenie do pracy lub kombinowanie, to poprzez zmianę, którą wprowadzę, mogę, owszem, coś stracić, ale też zyskać dużo więcej, choćby szacunek dla samej siebie – wskazywała.
Efekty takiej zespołowej, a zarazem duchowej pracy widzi w swoim życiu słupszczanka Iwona Stawikowska. – Codzienność składa się z tysiąca różnych wydarzeń – podkreśliła. – Dopiero kiedy się je ze sobą zestawi, to widać, jak w puzzlach, piękny obrazek. Dlatego warto uczyć się przebaczać w małych rzeczach, z pozoru nieistotnych. Wtedy łatwiej przychodzi przebaczenie czegoś naprawdę ważnego.