- To dom Boży wybudowany staraniem wielu osób. Najbardziej mi zależy na tym, by parafianie czuli się z nim mocno związani - mówi ks. Waldemar Niemiec.
W planach jest wspólne oglądanie wartościowych filmów, spotkania z ciekawą książką, które mają być zachętą do czytelnictwa, ale i rozwoju duchowego.
Ks. Niemiec mówi, że czernichowianie to ludzi o mentalności góralskie, na których może liczyć. Kiedy przychodzi jakiekolwiek wyzwanie do przygotowania uroczystości, ważnych wydarzeń - panie z Koła Gospodyń Wiejskich, orkiestra strażacka, chór gminny stawiają się bez specjalnych zaproszeń. Nierzadki jest widok, kiedy zimą parafianie maszerują do kościoła z… miotłą. Niegdyś proboszcz odśnieżał schody sam, dziś dołączyli do niego parafianie.
W zeszłym roku parafianie przyszli z pomysłem zorganizowania w Czernichowie Drogi Krzyżowej ulicami miejscowości. - Byłem nieco sceptycznie nastawiony - przyznaje proboszcz. - Byliśmy dopiero po rekolekcjach, niewiele dni zostało do Wielkanocy. Parafianie zorganizowali się bardzo szybko. W podpiwniczeniu kościoła mieliśmy stare obrazki Drogi Krzyżowej. Co zrobili? Wykonali czternaście solidnych krzyży - zadaszonych, opisanych, do których przymocowali obrazki i które można było wbić w grunt na trasie. Szefowie orkiestry sami przyszli do proboszcza z pytaniem, czy mogą zagrać. - Zrobili to solidnie, mając na uwadze, że będzie to służyło przez lata. W tym roku, w jeden z wielkopostnych piątków pójdziemy więc po raz kolejny - uśmiecha się ks. Niemiec.
Tradycją sięgającą wielu lat wstecz, jest także sierpniowe pielgrzymowanie czernichowian na Dróżki Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej. W ubiegłym roku połączyli siły z Łodygowicami i wspólnie pielgrzymowali.
Przed prawie 25 laty została erygowana parafia w Czernichowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Duszpasterskim wyzwaniem jest droga do systematyczności. - Takie spektakularne wydarzenia są bardzo ważne, ale jeszcze ważniejsza jest codzienność - dodaje proboszcz. - Wzorem jest grupa intronizacyjna, która wiernie, co tydzień, prowadzi adorację Najświętszego Sakramentu. Nie organizują wielkich przedsięwzięć, ale świadczą o Bogu własną postawą. Tam, gdzie się pojawiają, chętnie świadczą o tym, co Bóg zdziałał w ich życiu i zachęcają do intronizacji Jezusa przede wszystkim we własnym sercu.
Do systematyczności zachęcają też środowe spotkania parafian z Katechizmem Kościoła Katolickiego. Jesienią ubiegłego roku, podczas homilii, proboszcz przytaczał parafianom świadectwa ”Chrystus w moim życiu”. Teraz, posiłkując się katechezami ks. Edwarda Stańka, ks. Niemiec przybliża parafianom KKK. - Początkowo obawiałem się, czy ministranci nie będą rezygnować ze służby w środę, a parafianie z uczestnictwa w tej Mszy św. Okazało się, że wiernych nie ubywa i już naturalne dla nich jest, że kiedy kończy się Ewangelia, siadają, bo będzie katecheza.
W budowaniu wspólnoty ma pomóc czernichowianiom… bł. Karolina Kózkówna. Jej relikwie przywieźli w listopadzie ub.r. z jej sanktuarium w Zabawie. - Jest mi bliska nie tylko dlatego, że niedaleko Zabawy się urodziłem - opowiada ks. Niemiec. - Jest wiele płaszczyzn jej życia, które sprawiają, że może stać się bliską patronką mieszkańców Czernichowa - wychowywała się w rodzinie wielodzietnej, pracowała na roli, pomagała sąsiadom, uczyła pisać, czytać, wspierała w pracy katechetycznej i przy parafii proboszcza, organizowała grupy parafialne. Ta jej rodzinność, pracowitość rozmodlenie, zaangażowanie w życie parafii, są dobrym przykładem także dla nas współczesnych. Chciałbym, żeby zwrócili na nią uwagę zwłaszcza moi młodzi parafianie, przygotowujący się do bierzmowania. Patronem tego roku jest św. Stanisław Kostka. Karolina może być im bliższa z racji warunków i okoliczności w jakich żyła.
Być może Karolina wyprosi także większe zaangażowanie młodzieży w życie parafii. Co roku Czernichów gości młodych oazowiczów, przeżywających tu swoje wakacyjne rekolekcje. Miejscowa wspólnota jednak jeszcze się nie zawiązała.
Mieszkańcy parafii 18. dnia każdego miesiąca modlą się przed relikwiarzem bł. Karoliny, prosząc o jej wstawiennictwo. – Trudno mówić na razie o owocach tej modlitwy, ale coraz częściej pojawiają się głosy parafian, by relikwiarz był ustawiony w widocznym miejscu, by widzieli Karolinę, kiedy przychodzą do kościoła; spotykam się też z pytaniami, kiedy znowu pojedziemy do jej sanktuarium - mówi proboszcz.