Dzięki wolontariuszom i darczyńcom ponad 200 bezdomnych i ubogich przywitało Nowy Rok na zabawie sylwestrowej w auli parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach. Była to 4. edycja „Sylwestra z ubogimi”.
Z ubogimi
Przy jednym ze stołów siedzi Monika, studentka psychologii. Wolontariuszką na Sylwestrze jest po raz pierwszy. - Ten który tutaj usiądzie jest dla mnie dziś darem, prezentem - mówi. - Mam poczucie, że nie przyszłam tu po to, żeby komuś pomóc, coś z siebie dać. Wiem, że więcej otrzymam od tych ludzi – stwierdza i rozgląda się po sali, czekając na gościa, który zajmie miejsce tuż obok niej.
- To nie jest "Sylwester dla ubogich", ale z ubogimi. Tu nie chodzi o to, że my coś mamy im tylko dać, zrobić kolejną akcję. Ich codzienność wygląda tak, że są pomijani. Ludzie wrzucają im dwa złote na ulicy i idą dalej. Oni potrzebują tego, żeby z nimi być, porozmawiać, wysłuchać. Ich cele są małe, a sukces to przespana noc w ciepłym miejscu - zauważa Łukasz Kosielak, główny organizator tego wydarzenia.
To dlatego na "Sylwestrze z ubogimi" goście mają poczuć się wyjątkowo. Na każdego z gości czekało imienne miejsce przy stole. Jak co roku, i tym razem nie zabrakło pysznego jedzenia. Do stołu podano barszcz z krokietem, sałatki, ciasta, a na koniec bigos. Każdy z gości na zakończenie zabawy otrzymał paczkę. Oczywiście były także tańce. Do zabawy zapraszała wodzirejka Alicja, a parkiet szybko zapełnił się gośćmi i wolontariuszami.
- Nowy rok zaczynam dobrze, bo od tańca - mówi Romek. - To dzięki tej wolontariuszce, Joasi, która wyciągnęła mnie do zabawy, pierwszy raz od 15 lat byłem na parkiecie - dodaje. - Miałem szczęście, bo dostałem ostatnie zaproszenie. Chyba wygrałem los na loterii! Cieszę się, że tu jestem. Najbardziej podoba mi się atmosfera, muzyka i jedzenie. Jest go tyle, że już więcej nie mogę - dodaje jeden z uczestników.