„Mówiłem Ci, że moja kurtka z wężowej skórki jest dla mnie symbolem indywidualności i wolności osobistej? – to pytanie zadaje swojej dziewczynie Sailor, bohater filmu Davida Lyncha zatytułowanego „Dzikość serca”. – Jakieś 50 tysięcy razy - odpowiada na to jego partnerka Lula.
Dzisiaj będzie o modzie. Tak, o modzie. Będzie o modzie bo to temat ważny, choć zwykle nie do końca przyjmuje się, jak bardzo dzisiaj ważny. Rzecz jasna potrzeba ozdoby i wyróżnienia się występuje we wszystkich kulturach, w których funkcje ubioru nie ograniczają się tylko do sfery użyteczności, w grę wchodzi także potrzeba prestiżu, podkreślenie przynależności grupowej czy indywidualnej ekspresji. Bo moda, choć z natury stadna, współczesnemu człowiekowi myli się często właśnie z ekspresją indywidualności. Idzie mi tu zresztą o modę rozumianą znacznie szerzej niż ten jej fragment który dotyczy ubioru, moda to wszak nie tylko nowe ciuchy, nowe kolekcje. Moda to dzisiaj coś znacznie bardziej istotnego. I dla pojedynczych osobników, i dla świata społecznego. Socjolog powie, że pojęcie mody wiąże się nie tylko z ubiorem i ciałem, lecz także z symboliką statusu społecznego. Ale to, skądinąd trafne spostrzeżenie, nie wyczerpuje znaczenia współczesnych mód. Bo dzisiaj moda to także coś znacznie bardziej istotnego niż widomy znak społecznego statusu – w sensie pytania o to, czy stać kogoś na coś co jest modne, czy jednak przekracza to jego finansowe możliwości. Tak, to pytanie jest ważne, dla niektórych może nawet najważniejsze. Ale jest jeszcze inny aspekt tej sprawy, bodaj najistotniejszy - otóż moda to współcześnie coś, co nie tylko wypiera tradycję, ale w wielu przypadkach skutecznie zmienia także tożsamość człowieka, a nawet tę tożsamość zastępuje. W społeczeństwie konsumpcyjnym, a to jest właśnie typ społeczeństwa, w którym żyjemy, każdy wybiera jak chce i co chce. A przynajmniej tak mu się wydaje. W rzeczywistości, jeśli nie całe społeczeństwa, to znaczne ich części, żyją w cieniu prawdziwej tyranii mody. I znowu, nie idzie tylko o tych, których nieomal oficjalnie nazywa się oficjalnie dyktatorami mody. Idzie także o intensywny wpływ popkultury, mass-mediów, w tym oczywiście reklamy czy product plecement. Jakie dziedziny życia są na modę podatne szczególności? Znany amerykański socjolog Herbert Blumer stwierdził, że podatność jakiejś dziedziny na wpływ mody jest tym większa, w im mniejszym stopniu współzawodniczące ze sobą w niej modele można poddać otwartym rozstrzygającym testom czy zmieniamy coś na coś lepszego. No tak – fryzury, koszule, sukienki takim testom się nie poddają. Kolejne propozycje fryzur czy stroju nie są wszak lepsze, są tylko inne. A jak jest w przypadku, powiedzmy, telefonu? Kiedyś naiwni ludzie sądzili, że telefon jest po to, by umożliwić rozmowę ludziom oddalonym od siebie sporą odległością – dzisiaj telefon ma nie tylko wiele innych funkcji, ale jest też oceniany jako mniej czy bardziej atrakcyjny gadżet. Rozmowa telefoniczna zdawać sie może nieistotnym dodatkiem do podstawowej sprawy - przez jaki mianowicie model telefonu się rozmawia? Doprawdy, trudno nie ulec wrażeniu, że dzisiaj modowy konformizm jest zupełnie niesamowity. Ze wszystkiego można – ze względu na modę - uczynić bezwzględną konieczność i - zaraz jutro - o tej konieczności zapomnieć. Bezwolność odbiorców wzorców mody wydaje się wręcz nieograniczona. Kończy się lato, podam więc przykład wakacyjny. Obśmiano już nieskończoną razy mężczyzn, którzy zakładają skarpetki do sandałów. Nikt nie kojarzy tego nawet z modą czy nie-modą, ale po prostu z obciachem. Hahahaha – skarpetki i sandały… No dobrze, ale gdyby nagle jakiś celebryta, czyli człowiek znany z tego, że jest znany zaczął tak właśnie się nosić, to nagle okazałoby się, że noszenie skarpetek do sandałów to kulturowy nakaz i kto skarpetek do sandałów nie nosi, jest po prostu prymitywny, a już na pewno został w tyle za obowiązującą modą… Inny przykład – wiadomo dzisiaj na pewno – choć nie bardzo wiadomo skąd wiadomo, że owłosienie kobiecych miejsc intymnych, to niemal cywilizacyjne zapóźnienie. No właśnie – czy aby na pewno? A gdyby się zdarzyło, że jakaś grupa celebrytek wprowadziłaby modę odwrotną? Trudno wątpić, że szybko znalazłyby się miliony naśladowczyń. O dziurawych jeansach czy tatuażach – już nie wspomnę. Ilustracje, które podałem wydać się mogą błahe, i pewnie takie są w rzeczywistości. Ale podatność setek milionów ludzi na takie czy inne, ale zawsze modą wywołane zmiany, także na zmianę o 180 stopni swoich zapatrywań w jakiejś znacznie bardziej istotnej kwestii, mimo wszystko trochę mnie przeraża. Jeśli ludzie stają się tak bardzo plastyczni – to można lepić ich jak z plasteliny. A chętnych do lepienia „modnych Pań i Panów” – na pewno nie zabraknie.