- To, że lubicie razem po górach chodzić, jeszcze nie zrobi z was Kościoła - powiedział biskup Grzegorz Ryś Ciemnym Typom w Rybniku.
- Tak jak to opisuje Mateusz, tu kompletnie nie chodzi o relacje między Jezusem i Maryją. Tu chodzi tak naprawdę o relacje między uczniami Jezusa - powiedział.
Biskup zwrócił uwagę, że Jezus zwracał się do tych, którzy byli wewnątrz domu, że są jego braćmi, siostrami i matkami. I że Bóg, jak mówił Grzegorz Wielki, jest nauczycielem wewnętrznym. Chodzi o to, że bycie krewnym Jezusa to nie jest sprawa zewnętrzna.
Streścił też opisaną przez Euzebiusza z Cezarei historię krwawych prześladowań elit chrześcijańskich przez cesarza Domicjana. To wtedy św. Jan, ostatni żyjący wtedy Apostoł, został zesłany do pracy na wyspę Patmos.
Żyło wtedy jeszcze dwóch krewnych Jezusa, prawdopodobnie wnuków Judy Tadeusza, kuzyna Mesjasza. Domicjan kazał ich sprowadzić z Palestyny, bo był przekonany, że krewni Jezusa muszą być chrześcijańskimi liderami. Na rozmowę z nimi poświęcił jednak w Rzymie tylko kwadrans, po czym kazał... odesłać ich wolno.
Uznał, że absolutnie nie są liderami i że nie warto ich zabijać. Euzebiusz napisał, że ta historia skończyła się głębokim nawróceniem tych krewnych i rzeczywiście zostali liderami chrześcijańskiej wspólnoty w Nazarecie. Ten przykład świadczy jednak też o tym, że prawdziwe pokrewieństwo, którego chce Jezus, dotyczy sfery ducha, sfery wewnętrznej, a nie krwi.
- Usłyszałem, że jest was tysiąc. To już jest całkiem niezły tłum. To jest słowo, od którego się ta Ewangelia zaczyna, gdy Jezus przemawia do tłumu. A kończy się zdaniem „Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. To jest Ewangelia o tym, jak tłum staje się rodziną. Tak rozumiem, że to jest Ewangelia, która ma tu się wydarzyć. Niech was będzie za trzy lata 5 tysięcy, ale na pewno nie chodzi o to, żebyście byli tłumem. Chodzi o to, żebyście byli rodziną. Żebyście mieli to doświadczenie bycia dla siebie nawzajem krewnymi - powiedział Ciemnym Typom biskup Ryś.