Tu z wodą święconą czekał ks. Marcin Hałas, a kustosz sanktuarium ks. kan. Andrzej Zając zachęcał, by uwielbili Chrystusa Cierpiącego. Zaraz przy wyjściu czekały gospodynie...
W ulewnym deszczu pielgrzymi doszli do Bielan. Przemoczeni, ale i tak z radością witali krople wody święconej przed wejściem do bielańskiego sanktuarium Chrystusa Cierpiącego. W świątyni wielu pątników na klęczkach okrążało ołtarz główny z wizerunkiem Pana Jezusa i całowało relikwiarz św. Jana Pawła II.
- Czujcie się jak apostołowie wybrani przez Pana Jezusa, którzy szli z Nim na górę Tabor - mówił witając pielgrzymów ks. kan. Zając. - Życzę wam błogosławionego pielgrzymowania, a swoje prośby i intencje możecie też kierować do Boga za pośrednictwem Chrystusa Cierpiącego. W Bielanach przed Jego cudownym obrazem modlimy się zawsze w trzeci piątek miesiąca podczas nabożeństwa z odczytywaniem próśb. Wystarczy je zapisać i wrzucić do skrzynki, ale zapraszamy też do udziału w nabożeństwach...
Do modlitwy u stó cudownego wizerunku Chrystusa Cierpiącego zachęcał ks. kan. Andrzej Zając
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Jak dodawał ks. Zając, sanktuarium znajduje się też na trasie pielgrzymkowej Drogi św. Jakuba, która prowadzi od Sandomierza przez Wilamowice do Bielska-Białej, Szczyrku, Simoradza i przez Czechy do Santiago de Compostela.
Gospodynie z Bielan, pod przewodnictwem Małgorzaty Gabryś przygotowały specjalny napój dla pielgrzymów: z sokiem malinowym, miętą i herbatą. - To nasz specjalny przepis, żeby było zdrowo - mówią z dumą, pokazując na okazałe garnki, z których za chwilę czerpały, częstując pątników.
Strażacka grochówka smakowała wszystkim...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
W ich kuchni strażacy przygotowali swoją pyszną grochówkę, po która ustawiła się od razu długa kolejka. W kotłach kuchni polowej parowała już gotowa zupa, z której bielańska straż już słynie. - Wczoraj 12 osób, dzisiaj 9 osób pracowało, a wcześniej parę dni poświęciliśmy na zakupy niezbędnych wiktuałów. W zakupie pomogła nam parafia. Samym gotowaniem zajmowały się panie z naszej straży, ale skoro za całe przygotowanie odpowiadałem ja, to ja też musiałem dopilnować, żeby była dobrze doprawiona i smaczna. Nie było problemów, bo mamy w tym gotowaniu już spore doświadczenie - mówi z uśmiechem prezes Henryk Pawlusiak.
- No, bez tego rodzinnego zaangażowania nie byłoby ani straży, ani grochówki - śmieją się wieloletnie członkinie OSP: Teresa Pawlusiak i Krystyna Żmudka, wyliczając dzieci i wnuki należące do strażackiej wspólnoty, by też służyć innym.
Bielańskie kanapki, których sława niesie się wśród pielgrzymów...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Panie z KGW w Łękach przygotowały kanapki, drożdżowe placki, kawę i herbatę. - Dla wszystkich mamy też wodę, a dla najmłodszych pielgrzymów - soczki - mówi Małgorzata Kramaczyk, przewodnicząca Koła. - Oczywiście w przygotowaniu tego pomagają nam mieszkańcy Łęk, którzy składają nam datki na potrzebne zakupy. I Łęki zawsze myślą o pielgrzymach...
6 tysięcy kanapek rozeszło się w mig...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Nie inaczej jest w Zasolu Bielańskim, gdzie gospodynie same zdobyły całą masę różnorodnych składników, z których powstało w niedzielne przedpołudnie aż 6 tysięcy (!) wspaniałych kanapek. Imponująca liczba tac i półmisków z kanapkami o czternastej czeka na pierwszych pielgrzymów.
Gospodynie z Zasola Bielańskiego przyszykowały 6 tys. kanapek...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Kilkanaście nas pracowało od samego rana. Zaczęłyśmy zaraz po Mszy Świętej, o wpół do ósmej. Pokroiłyśmy 44 bochenki chleba. Zużyłyśmy 20 kilogramów masła, 44 kilo sera żółtego, nie licząc jajek, pomidorów i ogórków, które przynieśli nam sami mieszkańcy. Każdy przynosi, co może: jedni pieniądze, jedni produkty. To, czego nie wykorzystamy na kanapki - też rozdajemy pielgrzymom. Na pewno mobilizuje nas, kiedy słyszymy, że pielgrzymi czekają na te kanapki - mówi Jadwiga Stawowczyk, prezentując jeden z wielu talerzy ze stosem legendarnych już bielańskich smakołyków.... A nad przygotowaniem gorących napojów czuwa kolejna grupa gospodyń, z szefową Koła Marią Kajor.
Gospodynie z Zasola przygotowały chleb z pysznym smalcem i ogórkiem...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Gospodynie z Zasola przywiozły swojskie specjały: chleb z domowym smalcem, własnoręcznie przygotowane ogórki małosolne i cały kosz cukierków dla pielgrzymujących dzieci. - U nas też spontanicznie mieszkańcy pomagają w zebraniu funduszy, pomaga też Rada Sołecka, a my przygotowujemy - mówią Danuta Żurek, Zofia Wójcik i Małgorzata Włoszek, pod parasolami chroniąc sterty przygotowanych kromek ze smalcem... - Same nie damy rady pielgrzymować, ale mamy nadzieje, że przez modlitwę pielgrzymów będziemy mieć jakąś cząstkę w ich pielgrzymowaniu...
- Serdecznie dziękujemy i ks. Andrzejowi, i gospodyniom, za to, że po raz 26. pielgrzymi są tu tak serdecznie i gościnnie przyjmowani - mówił ks. prał. Józef Walusiak, dziękując w imieniu pielgrzymów.
Marek Nikiel z Hecznarowic (po lewej) przygotował laski dla pielgrzymów
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
A pątnicy opuszczali Bielany w sporej części wyposażeni w krzyże, laski i kije wędrowne, które przygotował dla nich marek Nikiel z Hecznarowic. - Z sąsiadką Kingą je przywieźliśmy, wzorując się na pomyśle, z jakim zetknąłem się w Kalwarii Zebrzydowskiej. Od paru lat je tu przywozimy i rozdajemy chętnym, żeby się im łatwiej pielgrzymowało - mówi pan Marek, a pątnicy bez specjalnej zachęty wybierali wśród opartych o ścianę kościoła lasek...