Żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie, jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Mt 20,21
Matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła.
On ją zapytał: „Czego pragniesz?”
Rzekła Mu: „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie, jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie”.
Odpowiadając Jezus rzekł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?”
Odpowiedzieli Mu: „Możemy”.
On rzekł do nich: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował”.
Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.
Czego pragną rodzice? Ano, zawsze tego samego – szczęścia swoich dzieci. Pytanie tylko, co rodzice uważają za szczęściodajne. Ostatnio rozmawiałem z grupą licealistów. Zaproponowałem im taki eksperyment myślowy: jesteś miliarderem, co byś sobie kupił za te pieniądze w pierwszym tygodniu? Padły różne odpowiedzi. Pytam więc dalej: a w drugim tygodniu? Znowu odpowiedzi. Kontynuuję: pamiętaj, że jesteś tak bogaty, że praktycznie nic ci jeszcze nie ubyło, więc co byś kupił w trzecim tygodniu, czwartym, setnym, tysięcznym...? Dość szybko okazało się, że owo kupowanie nie ma już sensu, że te wszystkie majętności nie są w stanie dać szczęścia, spełnienia. Jeżeli sprowadzimy życie do posiadania, unieszczęśliwimy nasze dzieci. Pozostaną w nich wielkie niespełnienie i pustka, i to niezależnie od stanu posiadania. Człowiek potrzebuje miłości, prawdziwej, duchowej. Potrzebuje dać siebie i przyjąć dar kogoś drugiego. Bóg jest gwarantem, że to się uda, nadzieją w każdej sytuacji i pewnością, że to ma sens, bo „miłość nigdy się nie kończy”.