Nie uważa się za osobę niezwykłą, choć dzięki niej setki naukowców w czasach PRL miało dostęp zarówno do światowej wiedzy, jak i codziennego wsparcia w postaci licznych darów przysyłanych do Polski. Wanda Gawrońska została przez KUL wyróżniona odznaczeniem Gratae Memoriae Signum Uniwersitatis.
Nigdy nie przyszło jej do głowy, że robi coś nadzwyczajnego. Odkąd pamięta, zawsze jej rodzina spieszyła z pomocą tam, gdzie mogła zaradzić potrzebie. Nic dziwnego, że w takich warunkach wyrósł błogosławiony Piotr Jerzy Frassati, wuj Wandy Gawrońskiej, który jest inspiracją do działania dla wielu ludzi.
- To prawda, że Piotr Jerzy, jest mi szczególnie bliski, ale nie tylko on w naszej rodzinie podejmował się działania na rzecz drugiego człowieka. To naturalne, że tam gdzie można przyjść z pomocą, po prostu robi się różne rzeczy - mówi Wanda Gawrońska.
Choć osobiście nie poznała brata swojej mamy dziś błogosławionego Piotra Jerzego, bo urodziła się dwa lata po jego śmierci, to od dziecka widziała, jak rodzice podejmują się różnych dzieł. Jej matką była Luciana Gawrońska z domu Frassati, ojcem polski dyplomata Jan Gawroński. Młodzi poznali się podczas pracy Jana na placówce dyplomatycznej w Rzymie, pokochali i pobrali. Z ich związku urodziło się 6 dzieci, które żyją do dziś. Jednym z nich jest Wanda.
- Tato, jako dyplomata pracował w różnych miejscach, więc i rodzina się przeprowadzała do różnych krajów. Mieszkaliśmy też w Polsce, przed wybuchem II wojny światowej w Warszawie. Kiedy jednak Hitler zaatakował naszą ojczyznę, rodzina przeniosła się do Rzymu. Stąd moja mama, przez koligacje rodzinne, interweniowała u Mussoliniego w sprawie uwolnienia 103 profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego aresztowanych przez Niemców. Do Polski wysyłane były paczki, a także sprowadzani ludzie potrzebujący pomocy, wśród których była żona gen. Sikorskiego. Nikt w domu nie rozważał czy angażować się w pomoc, po prostu widząc potrzebę, próbował jej zaradzić - mówi Wanda Gawrońska.
Po zakończeniu II wojny rodzina Gawrońskich pozostała w Rzymie. Wanda kończyła szkoły, studiowała w Oxfordzie, uczyła się języków obcych, podróżowała m.in. po Stanach Zjednoczonych, gdzie zaraziła się pasją fotografii. Stała się pierwszą kobietą fotoreporterem, najpierw w świecie mody, później także polityki. Jako fotoreporter i dziennikarka pracowała do lat 60. XX wieku. Potem jej czas coraz bardziej zaczęła pochłaniać działalność społeczna.
Widząc, co dzieje się w krajach będących pod panowaniem Związku Radzieckiego, zaczęła organizować pomoc najpierw wysyłając paczki, a potem fundując stypendia, by studenci i naukowcy mogli przyjeżdżać do Rzymu.
By było to możliwe założyła wówczas w Rzymie Centro Incontri e Studi Europei - Centrum Spotkań i Studiów Europejskich, które przyznawało stypendia dla inteligencji opozycyjnej i katolickiej z Polski, w tym z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Tuż po wyborze na papieża K. Wojtyły założyła Associazione Pier Giorgio Frassati - Amici della Universitá Cattolica di Lublino (Stowarzyszenie im. Pier Giorgia Frassatiego - Przyjaciele Katolickiego Uniwersyteckiego Lubelskiego). Jego działalność nastawiona była wyłącznie na pomoc KUL i jego pracownikom. Do roku 1988 ze stypendiów przyznawanych za pośrednictwem Centro i Associazione skorzystało ok. 80 osób.
W Centro W. Gawrońska stworzyła bibliotekę zabronionych w Polsce wydawnictw emigracyjnych oraz punkt rozdawnictwa tych publikacji. Prowadziła gratisową wysyłkę książek naukowych do Polski - najhojniej do Biblioteki Uniwersyteckiej KUL, która otrzymała tą drogą kilkanaście tysięcy książek, czasopism, encyklopedii i innych unikatowych publikacji. Wanda Gawrońska stała się w Rzymie „ambasadorem” dla niezależnych środowisk z naszego kraju, a Centro ich „polską ambasadą”, w której organizowano seminaria i konferencje.
Za tę działalność została uhonorowana medalem zasługi na KUL w 1988 roku, a dziś także wyróżnieniem Gratae Memoriae Signum Uniwersitatis przyznawanym szczególnie zasłużonym dla uczelni osobom.