O miłości do muzyki, nawiązywaniu więzi z Bogiem i śpiewie niczym powołanie opowiada Ewa Uryga. Rozmowę przeprowadziła Dominika Szczawińska.
Wyobrażasz sobie życie bez śpiewania?
Teraz już chyba nie... Choć zawsze trzeba być przygotowanym. Różne są sytuacje. Czasem trzeba zmienić zawód.
Ale pasji zmienić się nie da?
Nie. Choć ja długo nie mogłam zdecydować, którą pasję wybrać. Czy śpiewać, czy grać w koszykówkę.
Serio? Miałaś być gwiazdą parkietu?
Tak. Bardzo poważnie trenowałam. Trener też miał wobec mnie poważne plany i to był naprawdę duży dylemat. Raz wracałam, raz rzucałam...
Nie żałujesz?
Nie wiem... Jest tak jak jest. Wiem na pewno, że to ogromny wysiłek. Koncert, to wynik pracy na wielu płaszczyznach. Człowiek musi kochać to, co robi. Mimo, że są problemy, przeszkody...
Ale radość też jest? Pamiętasz jak po raz pierwszy poczułaś smak szczęścia, że Twój śpiew się po prostu podoba?
Mój pierwszy życiowy występ publiczny? To było na ognisku, miałam dziesięć lat. Znakomicie to pamiętam: trzask ognia, ciepło... Śpiewałam Bubliczki. Ludziom się bardzo podobało i tak się zaczęło.
A dziś jak widzisz dobre i złe strony Twojego zawodu?
Zacznę od tego, co jest trudne. Śpiewanie jest jak sport. Regularna praca, codzienna walka o to, żeby utrzymać głos w kondycji, tak jak mięśnie. A dwa, to ciągłe pytanie siebie o to, dlaczego ja to chcę robić? Komu to służy, dla kogo to jest? To czyni człowieka artystą, przez duże "A". Każda praca jest dla kogoś. Ja nie śpiewam dlatego, że lubię. To jest powołanie, to jest dar dla ludzi. Nie ma niczego piękniejszego niż to, jak po koncercie ktoś przyjdzie i podziękuje. Kiedyś usłyszałam: "dziękuję za pokarm duchowy, za energię na kolejne lata".... To dodaje skrzydeł.
Podkreślasz, że talent to dar. Myślisz o tym od kogo to prezent?
Zawsze staram się nawiązywać więź z Bogiem. W moim wnętrzu czuję, że On mnie prowadzi. Śpiewam, żeby się dzielić tym, co mi dał. Staram się kochać, dlatego słowa i treści, które śpiewam nie są przypadkowe. Teksty chrześcijańskie dosłowne na pewno są modlitwą. Ale śpiewam też teksty niechrześcijańskie, poetyckie. Jeśli mówią o pięknie, o dobru, o miłości to dla mnie też są chrześcijańskie, bo to stworzył Bóg.
Nie dzielisz swojej twórczości na religijną i świecką?
Nie da się oddzielić duszy od ciała. Ostatnio po koncercie ballad jazzowych usłyszałam, że to była strawa duchowa. O to mi chodzi.
I na to możemy liczyć w środę 24 maja po 20-ej w Radiu eM?
Tak. Zapraszam serdecznie na radiowy koncert i rozmowę w radiu eM!