W poniedziałek, kiedy przypada Dzień Prezydentów, w wielu miastach USA odbyły się demonstracje przeciwników polityki obecnego prezydenta Donalda Trumpa. Demonstrowano pod hasłem "To nie mój Dzień Prezydentów".
W nowojorskim Central Parku kilka tysięcy osób skandowało: "NIE dla zakazu, NIE dla muru. Reżim Trumpa musi upaść!". Na transparentach widniały napisy: "Poparcie dla konstytucji teraz!" i "Impeachment dla kłamcy!".
W Chicago kilkaset osób zebrało się w pobliżu należącego do Trumpa wieżowca Trump Tower. Wznoszono okrzyki: "Hej, hej, ho, ho, Donald Trump musi odejść!"(Hej, hej, ho, ho, Donald Trump has got to go).
Jedna z uczestniczek protestu, 60-letnia Rebecc Wolfram, powiedziała, że zaniepokojenie zmianami klimatu i prawami imigrantów skłoniło ją do wzięcia udziału w protestach. "Staram się demonstrować jak najczęściej, dopóki nie zorientuję się, co mogę jeszcze zrobić" - powiedziała.
W stołecznym Waszyngtonie kilkuset uczestników protestu skandowało: "Miłość nie nienawiść - to uczyniło Amerykę wielką !" i "Wyrzucić Trumpa" (Dump Trump).
Podobne protesty odbyły się m.in. w Atlancie, Salt Lake City, Richmond i w wielu innych miastach.
Dzień Prezydentów to święto federalne w Stanach Zjednoczonych. Nie ma stałej daty; obecnie obchodzone jest w trzeci poniedziałek lutego.
Początkowo ideą święta było upamiętnienie dwóch największych amerykańskich prezydentów - Jerzego Waszyngtona i Abrahama Lincolna, którzy obchodzili urodziny w podobnym czasie. Federalne święto miał tylko Waszyngton, jednak powszechne było świętowanie jako święta stanowego również urodzin Lincolna.
Współcześnie przyjmuje się, że jest to po prostu święto wszystkich prezydentów Stanów Zjednoczonych, choć w niektórych stanach, na przykład w Massachusetts, dzień ten wciąż nazywa się "Washington's Birthday" (Urodziny Waszyngtona).