- Cieszę się, że nie zostałam tej nocy sama. Jesteście młodzi, a chcecie spędzać ten czas razem z takimi starymi ludźmi jak ja - mówiła wzruszona pani Krysia, która pierwszy raz była gościem "Sylwestra z Ubogimi".
Bez podziałów
Tegoroczną zabawę pomogła zorganizować rekordowa liczba wolontariuszy. Podczas samej sylwestrowej nocy o gości troszczyło się ok. 180 osób.
Jedną z wolontariuszek była Marta. Najpierw pomagała jako kelnerka, a potem opiekowała się 6-miesięcznym Jasiem. – Nie miałam pojęcia, jak to będzie wyglądać. Kiedy zobaczyłam tylu ludzi, nie wiedziałam, jak sobie poradzimy, ale z każdą chwilą szło nam coraz lepiej. Na początku bałam się kontaktu z naszymi gośćmi, ale oni okazali się bardzo sympatyczni. Kiedy się do nich uśmiechałam, odwdzięczali się tym samym i chcieli rozmawiać. Ten sylwester jest dla mnie wielkim zaskoczeniem – mówiła uczennica drugiej klasy liceum.
– Byłem na wolontariacie podczas Światowych Dni Młodzieży i stwierdziłem, że teraz spróbuję drugi raz. Wyobrażałem sobie to zupełnie inaczej, nie spodziewałem się tak wspaniałej zabawy – stwierdził Mateusz, który podczas sylwestra pomagał w kuchni.
– Na „Sylwestrze z Ubogimi” byłem po raz pierwszy. Zwykle ostatni dzień w roku spędzałem w domu przy kieliszku szampana, a teraz postanowiłem zrobić coś innego. Widząc już na początku uśmiech naszych gości, wiedziałem, że było warto – to doświadczenie Kamila z Żor.
Zabawę sylwestrową prowadził profesjonalny wodzirej i jak co roku była nim Alicja Cyganik. – Nie wyobrażam sobie, żeby przeżyć sylwestra w inny sposób. Tutaj nie ma żadnych barier, jest wolność, nie ma różnic, podziałów. Wystarczy, że podniosę dwie ręce do góry i wszyscy zrywają się na parkiet. To nasi goście są bardziej wodzirejem tej zabawy niż ja – mówiła jeszcze przed rozpoczęciem imprezy.
Nowy Rok z Jezusem
Oprócz uczty dla ciała, organizatorzy zatroszczyli się także o to, aby nie zabrakło duchowych przeżyć. Równo o północy w kościele Piotra i Pawła odprawiona została Msza św. – Tam, na zewnątrz, strzelają fajerwerki, ale zaraz zostanie po tym tylko bałagan. My zaczynamy nowy rok od tego, co nie przeminie nigdy, od spotkania z Jezusem – powiedział na rozpoczęcie ks. Piotr Lewandowski.
W kościele był również czas na adorację Najświętszego Sakramentu i okazja do spowiedzi. Przed Mszą goście wysłuchali także konferencji państwa Richterów.
– Bóg istnieje i działa, stoję tutaj i jestem tego dowodem. Jako młody chłopak dałem się oszukać, myślałem, że alkohol, przemoc i okultyzm to jest sens życia. W tym kłamstwie żyłem sześć lat. Momentem zwrotnym była śmierć mojej siostry. Pobiegłem do spowiedzi i kapłan mnie nie potępił. Powiedział mi, że jest ktoś, kto kocha mnie takim, jakim jestem, i że to jest Bóg – podzielił się swoim świadectwem pan Marek.
Na zakończenie sylwestra, każdy z gości otrzymał paczkę i noworoczne życzenia. – Proszę życzyć mi zdrowia – prosiło wiele osób. – Tego nie da się kupić za żadne pieniądze.
Sylwester z bezdomnymi organizowany jest już od ponad 20 lat przez kleryków Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego. Najpierw odbywał się na katowickim dworcu PKP, później w domu Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości.
Od dwóch lat wydarzenie przybrało formę „Sylwestra z Ubogimi”, czyli prawdziwej całonocnej zabawy organizowanej przez kleryków, wolontariuszy i darczyńców w auli parafii Piotra i Pawła w Katowicach.