- Jeśli małżonkowie się razem nie modlą, to trudno im też rozmawiać na fundamentalne tematy - mówi s. Anastazja.
Część zajęć prowadzona była na dworze, tuż nad jeziorem. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Prowadzi ona, obok s. Eleonory i s. Sary z szensztackiego zgromadzenia oraz ks. Krzysztofa Trembeckiego rekolekcje dla rodzin w Głębinowie, nad jeziorem nyskim.
Ledwie uczestnicy przyjechali w czwartek, 28 lipca, a już mały Mikosz nie rozstaje się ze swoim nowym kolegą Przemkiem i innymi dziećmi. Młodszymi podczas konferencji i warsztatów zajmuje się s. Sara, a i dorośli w pierwszy dzień gawędzą jakby się znali od lat. Ci, którzy są po raz kolejny, rzeczywiście już trochę się znają. W sumie prawie 60 osób z diecezji opolskiej, ale też gliwickiej i Wrocławia.
- Tym razem poruszamy tematy związane z miłością, miłosierdziem i odkrywaniem Boga jako miłosiernego Ojca. Wszystko osadzone w duchowości szensztackiej. I dużo czerpania z wypowiedzi założyciela, o. Józefa Kentenicha - mówi s. Anastazja. Zapowiada, że będzie też czas na dzielenie się swoimi doświadczeniami, na rozmowy i wspólne przemyślenia małżonków.
- To bardzo ważne i potrzebne, bo dzisiejsze tempo życia sprawia, że często rozmawiają oni tylko na temat bieżących spraw, nie ma refleksji o przeżyciach, wierze, relacji. Ważna jest wspólna modlitwa i czytanie Pisma Świętego - tłumaczy siostra od lat pracująca z rodzinami.
Temat trudny, zwłaszcza dla rodziców, którzy są pierwszym obrazem Ojca Miłosiernego dla dzieci - mimo że wiele już o tym mówiono i pisano.
Wieczór spędzony razem, nad jeziorem nyskim Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Nie jest łatwo być dziś przykładem, nikt z nas nie jest ideałem, ale trzeba się starać. Dzieci widzą, jak podejmujemy próby i nas naśladują choćby w tych staraniach. I to już jest dobre i wystarczające. Tu możemy wymienić się też opiniami, bo np. w pracy tematy religijne nie są zwykle poruszane – mówią Piotr Urbańczyk z żoną Jadwigą i podopiecznym Mikoszem.
Prócz rozmów nie brakło adoracji, Mszy św., warsztatów, rekreacji i śledzenia najważniejszych punktów wizyty papieża w ramach ŚDM w Krakowie.
- Odkąd byliśmy na pierwszych, już nie możemy się doczekać na następne takie rekolekcje. On są bardzo potrzebne – żeby umocnić swoją wiarę, pokazać też dzieciom, że w dzisiejszych trudnych czasach są też rodziny, dzieci wierzące. Z nimi mogą się tu też integrować. Myślę, że to, co tu poznają, zostanie w nich na przyszłość – mówi Manuela Reimann z parafii Chróścice, która przyjechała do Głębinowa z mężem i trójką dzieci.