Pod Kostiuchnówką oddziały Legionów Polskich stoczyły najkrwawszy w swojej historii, trzydniowy bój. Była to największa polska bitwa podczas I wojny światowej.
"Ogień artylerii z nieznaną nam dotąd potęgą, szalejący na naszych okopach, masowe ataki nieprzyjaciela, przebijanie się bagnetem przez piechotę wroga, masowe również szarże kawalerii rosyjskiej, wreszcie odwrót w nadzwyczajnie ciężkich warunkach - oto, cośmy przeszli w ciągu kilku dni. Pomimo krwawych i ciężkich ofiar, któreśmy złożyli, cofnęliśmy się z każdorazowej pozycji jedynie wtedy, gdyśmy byli prawie otoczeni; schodziliśmy zawsze ostatni z pola, przeciwstawiając wszędzie na naszym froncie nowy opór przemocy" - pisał Józef Piłsudski 5 dni po bitwie pod Kostiuchnówką, znaną także jako Kościuchnówka.
Przez trzy dni - od 4 do 6 lipca 1916 roku - pod Kostiuchnówką na Wołyniu Legiony Polskie skutecznie odpierały napór przeważających liczebnie Rosjan. Legioniści mieli ok. 5,5 tys. strzelców i 800 ułanów. Rosjanie dysponowali 13 tys. piechoty i 3 tys. kawalerii z 46. Korpusu Armijnego. Przeciwnik miał też sporą przewagę w broni, dysponując ok. 120 działami. Na stanie polskich oddziałów znajdowało się 49 ciężkich karabinów maszynowych, 26 dział oraz 15 moździerzy.
"Dumny jestem z zachowania się I Brygady w tych bojach pod Kostiuchnówką, chcę zaś wierzyć, że każdy z nas, jak to prawemu żołnierzowi przystoi, wyniósł z tych dni dużo doświadczenia i nauki, gdy tyle dla siebie nowych rzeczy widział, w tylu nowych formach boju brał udział. W kilka dni takiego boju rekrut staje się starym wiarusem, który ma co wspominać i czego uczyć drugich" - napisał w rozkazie z 11 lipca J. Piłsudski, który bronił najbardziej wysuniętego stanowiska, tzw. Reduty Piłsudskiego. Za nią znajdował się obszar ziemnych fortyfikacji w pobliskim lesie. 4 lipca atakujący Rosjanie napotkali silny opór okopanych legionistów. Dopiero 6 lipca w godzinach popołudniowych Komenda Legionów nakazała swym oddziałom opuszczenie zajmowanych pozycji.
W ciągu trzech dni Legionom Polskim udało się odeprzeć i znacząco opóźnić rosyjską ofensywę. Oddziały legionowe poniosły ciężkie straty: 2 tys. zabitych, rannych, wziętych do niewoli, zaginionych. Co trzeci żołnierz biorący udział w walkach na terenach zwanych dziś Polską Górką i Polskim Lasem został ranny lub oddał życie. Największe straty zanotował 5. pułk: zabitych 30 oficerów i 500 żołnierzy. Mimo to uznaje się, że bitwy tej nie przegraliśmy. "Schodziliśmy zawsze ostatni z pola walki" - podsumował bitwę pod Kostiuchnówką współtwórca naszej niepodległości.
Po I wojnie światowej pamiętano o poległych. Organizowano w okolicach Kostiuchnówki liczne uroczystości patriotyczne, cmentarze otoczono staranną opieką. Po wrześniu 1939 r. trzeba było jednak ponad 60 lat, aby znowu można było głośno mówić o tej chwalebnej bitwie. Z inicjatywy łódzkiej chorągwi ZHP i przy wsparciu władz województwa łódzkiego w 2011 r. w Kostiuchnówce - dziś leżącej w granicach państwa ukraińskiego - otwarto Centrum Dialogu. Budynek powstał jako szkoła i zaplecze dla wycieczek z centralnej Polski w 1936 r. Ufundowali go legioniści J. Piłsudskiego.
Warszawskie obchody 100. rocznicy bitwy pod Kostiuchnówką z udziałem władz państwowych i ambasadora Węgier rozpoczęły się Mszą św. w katedrze polowej Wojska Polskiego. W południe przed Grobem Nieznanego Żołnierza odbędą się uroczysta zmiana warty, apel pamięci i poległych oraz ceremonia złożenia kwiatów.