Niezwykle przejmujące było X Misterium Męki Pańskiej - "Kalwaria Śląska".
Mocno chwytały za serce takie momenty, jak ostatnia wieczerza: Jezus łamie wielkie chleby i wręcza uczniom, a oni wnoszą je w tłum i wręczają widzom.
Dawały do myślenia sceny takie, jak ta z Judaszem, który zastanawia się nad zdradzeniem Jezusa. Wokół niego pojawiły się wtedy ciemne postacie, grane przez poruszających się z gracją tancerki i tancerzy. Kiedy Judasz mówił o wydaniu Pana Sanhedrynowi i usprawiedliwiał się, że to nic strasznego, postacie zarzucały na niego niegroźnie wyglądające wstęgi. Wkrótce jednak ze wstęg powstała cała sieć. Apostoł został związany i już po chwili poruszał się w takim rytmie, w jakim za końce wstęg szarpali tancerze.
Śpiewał znakomity chór, złożony z młodych ludzi, grała orkiestra. Na koniec - po ukrzyżowaniu i Zmartwychwstaniu - aktor grający Jezusa wrócił do uczniów, niosąc przez całą długość bazyliki monstrancję. Poruszeni widzowie padali na kolana. Monstrancję przejął od Jezusa św. Piotr i uroczyście pobłogosławił ludziom Jezusem Eucharystycznym, realnie obecnym w monstrancji. A jeszcze później ustawiły się kolejki do konfesjonałów w panewnickiej bazylice.
Było to już X Misterium Męki Pańskiej w Katowicach-Panewnikach. Pierwsze z nich odbywały się w plenerze, na Kalwarii. Po kilku latach ze względu na kaprysy pogody franciszkanie zdecydowali się przenieść misterium do bazyliki. I szybko się przekonali, że ludziom tutaj łatwiej jest się skupić i głębiej to widowisko przeżyć.
W misterium wystąpili razem młodzież oraz bracia i ojcowie franciszkanie. Jezusa zagrał brat Kryspin, Piłata - ojciec Euzebiusz, a Heroda - diakon Archanioł. W rolę św. Piotra, zmieniony nie do poznania przez przyklejoną brodę, wcielił się proboszcz panewnickiej bazyliki, ojciec Alan.