Godziny karciane przestaną obowiązywać od 1 września 2016 r. - zapowiedziała minister edukacji Anna Zalewska po środowym spotkaniu z szefostwem ZNP. Zapowiedziała też szeroką debatę na temat zmian w systemie oświaty i prace nad nową ustawą o systemie oświaty.
Tzw. godziny karciane (nazwa zwyczajowa podchodzi od nazwy ustawy Karta nauczyciela) to dwie godziny w tygodniu, które każdy nauczyciel, niezależnie od swego pensum dydaktycznego, czyli obowiązkowego wymiaru lekcji, musi przepracować z uczniami, np. prowadząc zajęcia wyrównawcze. Za prowadzenie zajęć w ramach godzin karcianych nauczyciele nie otrzymują dodatkowego wynagrodzenia.
Minister edukacji po spotkaniu z prezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomirem Broniarzem oraz wiceprezesami związku poinformowała, że to jej drugie po objęciu urzędu spotkanie ze związkiem zrzeszającym nauczycieli; w piątek spotkała się z Sekcją Krajową Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". "To rozpoczęcie debaty narodowej o narodowej oświacie" - powiedziała dziennikarzom.
"Spotkanie absolutnie mało charakter merytoryczny" - ocenił Broniarz. "Doceniamy otwartość pani minister i chęć merytorycznej rozmowy. Mam nadzieję, że te projekty, które zapowiada i które pojawią się niedługo w obiegu publicznym, będą projektami, które będą konsultowane z ZNP, będą odpowiadały na zapotrzebowanie systemu oświaty, rodziców, nauczycieli i samorządów oraz że będzie możliwość ich zmiany, że to nie będzie aksjomat, a rola związku nie będzie sprowadzać się tylko do stwierdzenia: »zgadzamy się« lub »nie zgadzamy się«" - powiedział dziennikarzom prezes ZNP.
Zalewska po spotkaniu z nim dziennikarzy powiedziała, że już w pierwszym dniu po zaprzysiężeniu rządu rozmawiała z kancelarią prezydenta Andrzeja Dudy, „sugerując, że w następnym roku - termin - jak obiecała - zostanie podany pod koniec stycznia - będziemy debatować najszerzej, jak to będzie możliwe, na temat tego, w jakiej sytuacji jest polska oświata”. Odnosząc się bezpośrednio do spotkania, oceniała, że rozmowa była bardzo dobra. "Wskazywaliśmy sobie tor dyskusji i tego, w jaki sposób będziemy rozmawiać o zmianach" - powiedziała.
Minister pytana była przez dziennikarzy, czy podczas spotkania rozmawiano o zapowiadanym projekcie dotyczącym zmian w wieku obowiązku szkolnego i ewentualnych zagrożeń wynikających z odejścia od obowiązku szkolnego dla sześciolatków. "I rzeczywiście doszliśmy wspólnie do wniosku, że nie ma projektu ustawy, że wyliczenia i dyskusje na temat zwolnień i zagrożeń są tylko i wyłącznie hipotetyczne. W związku z tym, że zależy nam, by przy takich wyliczeniach i obawach maksymalnie uspołeczniać dyskusję, dlatego ustaliliśmy, że będziemy się systematycznie spotykać, nie tylko ze związkami. Tak naprawdę będziemy podtrzymywać tradycje świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego – będziemy debatować razem z radą rozwoju w gmachach prezydenta RP" - powiedziała.
"W sprawie sześciolatków rzeczywiście rozmawialiśmy o mechanizmie i źródłach tego wyliczenia. Doszliśmy do wniosku, że są to szacunki i obawy. W związku z tym, kiedy pojawi się projekt, konkretne rozwiązania, to jeszcze raz wrócimy do rozmowy, żeby obawy pana prezesa, a przede wszystkim rodziców i nauczycieli, zostały wyeliminowane" - dodała. „Te obawy są niesłuszne” - podkreśliła.
Dopytywana czy zmiana będzie niosła z sobą skutki finansowe, Zalewska zaznaczyła: "One będą, ale w sposób ograniczony, mieszczący się w subwencji, będą musiały się znaleźć, ale to nie będzie skutkowało chaosem i dezorganizacją". "Przypominam, że to, co dla nas najważniejsze, to dzieci i decyzja rodziców, ich wolność w podejmowaniu decyzji" - powiedziała.
Minister edukacji poinformowała też, że rozmawiała ze związkowcami o zmianie ustawy o systemie oświaty. "Tak naprawdę już nikt tej ustawy nie czyta. Nawet MEN ma kłopoty z interpretacją niektórych jej zapisów, a cóż mówić o organach prowadzących, dyrektorach i nauczycielach. Tu jest pełna zgoda, będziemy to robić razem, ale oczywiście ustawa o systemie oświaty musi być napisana, gdy podejmiemy decyzję, w jaki sposób i w którym kierunku zmieniamy system edukacji. To może się stać dopiero po społecznej debacie, w której będą uczestniczyli wszyscy, którzy będą chcieli w niej uczestniczyć" - zaznaczyła.