Na kilka tygodni przed rozpoczęciem zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich kadra polskich skoczków zapewnia, że chce pokazać, na co ich stać.
Podczas spotkania z dziennikarzami lider zespołu, czyli Kamil Stoch, podkreślał jednak, że przygotowanie to jedno, a efekty ciężkiej pracy, jaką wykonał on sam oraz pozostali skoczkowie, będzie można oceniać dopiero, gdy zaczną się starty w PŚ.
- Mógłbym dziś powiedzieć, że jestem tak superprzygotowany, że rozniosę wszystko i wszystkich, ale tak naprawdę to się dopiero okaże. Z czystym sumieniem mogę natomiast stwierdzić, że czuję się dobrze przygotowany do sezonu i mam poczucie, że dobrze przepracowałem lato. Jestem dobrej myśli - mówił, dodając, że w tym momencie jest w takiej formie, w jakiej chciał być i spokojnie może iść na zawody. - Pozostały jedynie elementy, które jeszcze chcę utrwalić, ale zawsze chciałbym przed sezonem czuć się tak pewnie, jak teraz - przekonywał dwukrotny mistrz olimpijski z 2014 r.
K. Stoch opowiadał również, że sztab szkoleniowy cały czas pracuje nad tym, co jeszcze można udoskonalić, by wyniki skoczków były coraz lepsze. - Cieszę się też, że moi koledzy podnoszą swoje umiejętności, bo to mobilizuje cały zespół do walki. A forma na pewno będzie potrzebna już od pierwszych startów w Pucharze Świata. Potem ważny jest też Turniej Czterech Skoczni oraz Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich. Chcemy też dobrze wypaść podczas zawodów w Zakopanem i Wiśle. Marzenia mam jednak najprostsze - najważniejsze, by przez cały sezon sprzyjała nam pogoda. Wtedy zawsze byłyby równe warunki do skakania, a to podnosi radość z rywalizacji - podkreślał K. Stoch.
Z kolei Piotr Żyła marzy o tym, by najwyższą formę mieć na mistrzostwa w lotach narciarskich.
- Bardzo chcę wrócić do sportu - zapewnia Sylwia Jaśkowiec Monika Łącka /Foto Gość - Nie co dzień skacze się na takich dużych skoczniach. Loty pokochałem, odkąd zacząłem uczyć się skakać. One dają więcej adrenaliny, ale też trzeba umieć bardziej panować nad techniką lotu - opowiada. - Najważniejsza jest jednak najprostsza sprawa: jeśli my ze swoich skoków będziemy zadowoleni, to i wy - czyli nasi kibice i dziennikarze - będziecie zadowoleni z sezonu i z nas wszystkich. Dlatego przed startami wiemy jedno: mamy robić swoje, jak najlepiej się da. Potrzebny są nam spokój i niezrażanie się, jeśli coś idzie nie tak, jak trzeba. Bo zdarza się, że dobrze skaczemy na treningach, a podczas zawodów już nie. Ale trzeba wyciągać z tego wnioski i iść do przodu - przekonuje P. Żyła.
Podczas spotkania z dziennikarzami obecna była również biegaczka narciarska Sylwia Jaśkowiec, która niedawno przeszła operację kontuzjowanej kilka lat temu nogi. W związku z tym plany na najbliższe miesiące ma bardzo jasne: chcc wrócić do sportu i rywalizacji - mocniejsza niż była. - Mam motywację do rehabilitacji i wiem, że chcę utrzymać poziom, który miałam. Cieszę się, że operacja była teraz, a nie np. w sezonie olimpijskim. Jeśli pod koniec sezonu dostanę zielone światło, to wrócę do startów - zapowiada.
Jak mówi, operacja była już ostatnią możliwością leczenia kontuzji, która po ostatnim sezonie wymagała interwencji lekarskiej z powodu przeciążenia nogi. - Zależało mi na każdym dniu treningu, ale mam lekcję na przyszłość. Wiem już, że przy oznakach przemęczenia trzeba włączyć hamulec. Mnie ten sport nadal jednak cieszy, jak zabawka dana małemu dziecku. Odkąd przez dwa ostatnie sezony rozwinęłam skrzydła i poczułam wiatr we włosach, ambicji i radości jest coraz więcej. Więcej jest też jednak prób wytrzymałości na treningu, a to wiąże się z obciążeniami mięśni i stawów - opowiada, dodając, że nie wyobraża sobie najbliższych lat bez biegówek.
S. Jaśkowiec prosi też kibiców o wsparcie i wyrozumiałość.