Mija 6. miesiąc od skazania byłych szefów CBA. Wciąż nie można przeczytać, dlaczego.
Gdy 30 marca Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał nieprawomocnym wyrokiem na kary więzienia byłych szefów CBA za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy "aferze gruntowej" w 2007 r. uwagę zwracały dwie rzeczy. Po pierwsze wysokie wyroki, które trudno zrozumieć w kontekście zarzutów. A po drugie efektowne i momentami publicystyczne ustne uzasadnienie sędziego Wojciecha Łączewskiego.
Jak dotąd nie przedstawił on pisemnego uzasadnienia. - Sędzia kończy już to uzasadnienie. Termin jego napisania został przedłużony do 30 września - informuje Gosc.pl sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik warszawskiego Sądu Okręgowego. Na początku terminem przedłużenia sporządzenia uzasadnienia była połowa lipca, potem przedłużono to do końca sierpnia.
- To skomplikowana sprawa, uzasadnienie będzie miało kilkaset stron. Duża część materiałów znajduje się w kancelarii tajnej, dlatego sędzia musiał tam pracować. Dlatego to wszystko wymaga czasu. Biorąc pod uwagę wagę i złożoność sprawy, to i tak nie jest długo - przekonuje sędzia Leszczyńska-Furtak.
Brak pisemnego uzasadnienia jest bardzo istotny. Bez niego strona procesu niezadowolona z wyroku nie może złożyć apelacji do sądu II instancji. A obrona byłych szefów CBA zapowiedziała to zaraz po wyroku. W komentarzach już pojawiają się głosy, że takie kalendarium jest co najmniej niefortunne. I naraża sąd na oskarżenia, że wpisuje się w kampanię wyborczą, której finał odbędzie się 25 października podczas wyborów parlamentarnych.