Sędzia główny Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej Henryk Fiedorowicz nie ma żadnych obaw, że ustanowiony w sobotę przez Anitę Włodarczyk rekord świata w rzucie młotem (81,08) zostanie przez IAAF uznany. Zawodniczka od organizatorów otrzyma w nagrodę 50 tys. zł.
"Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że we Władysławowie może paść rekord świata, dlatego prace zaczęliśmy już cztery godziny przed zawodami. Wraz z pozostałymi sędziami dopilnowaliśmy, by wszystkie procedury były zachowane. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, w której tak daleki rzut mógłby nie zostać uznany" - powiedział PAP Fiedorowicz.
Jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu sprawdzono wszystkie rzutnie, a także sprzęt. Młot, jakim Włodarczyk jako pierwsza kobieta na świecie przekroczyła granicę 80 metrów, był dwukrotnie ważony i mierzony. Sprawdzono też "metryczkę" stadionu.
"Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami i nie było żadnych problemów" - podkreślił sędzia.
Rekordowa odległość została zmierzona najpierw elektronicznie, a później dwukrotnie taśmą metalową.
"Tak jest też zapisane w przepisach i tak też zrobiliśmy. Metalową taśmę dostaliśmy od Pawła Fajdka, który wozi ją zawsze ze sobą. Ze strony technicznej zostały dopełnione wszystkie najmniejsze szczegóły, a protokół z zawodów sporządzono w języku polskim i angielskim" - dodał Fiedorowicz.
Dokumenty trafiły teraz do PZLA, który ma 30 dni, by wszystko sprawdzić i zweryfikować, a następnie wysłać do IAAF. Włodarczyk (RKS Skra Warszawa) po zawodach przeszła także konieczną kontrolę antydopingową.
Podopieczna Krzysztofa Kaliszewskiego może liczyć także na finansową premię od organizatorów. Wyniesie ona 50 tys. złotych.
"W budżecie imprezy takich wydatków się nie planuje. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że 50 tys. zł to nie są stawki jakie proponuje się na dużych mityngach, ale na więcej nie możemy sobie po prostu pozwolić" - poinformował PAP dyrektor festiwalu Marcin Rosengarten.
Przeważnie za rekord świata w dużych zagranicznych mityngach płaci się ok. 20 tys. dolarów.
"Najczęściej ustala się to z zawodnikiem lub jego menedżerem przed startem" - dodał Rosengarten.
Finansowo najlepiej opłaca się pobić rekord globu na mistrzostwach świata. Wówczas IAAF wypłaca premię w wysokości 100 tys. dolarów.