Członkowie Żywego Różańca oraz jego miłośnicy przybyli do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Skrzatuszu.
Tegoroczna 3. Diecezjalna Pielgrzymka Żywego Różańca przebiegająca pod hasłem „Matka Boża Fatimska wzywa do nawrócenia" zgromadziła, jak podają organizatorzy, 1500 wiernych i ponad 50 kapłanów, którzy przybyli autokarami i samochodami ze wszystkich stron diecezji.
- Chcemy wysłuchać Maryję, gdy wzywa nas do modlitwy różańcowej - wyjaśnił temat pielgrzymki ks. Andrzej Wachowicz, diecezjalny moderator Żywego Różańca. - Modlitwą można góry przenosić i zmieniać ludzkie serca.
Spotkanie rozpoczęło przywitanie wspólnot różańcowych i śpiew. Duża część napływających pątników nie zmieściła się do wypełnionego po brzegi kościoła; czekały na nich miejsca przygotowane na zewnątrz przed telebimem. Następnie rozpoczęła się konferencja, którą wygłosił kapucyn o. Marek Metelica.
- Pierwszym źródłem poznawania Jezusa jest Słowo Boże. Ale nie chodzi o to, abyśmy teraz wszyscy przeszli do grupy biblijnej, bo w pewnym sensie już w niej jesteśmy. Kiedy? Gdy trzymamy w ręku różaniec - powiedział o. Marek i wzniósł wysoko sznur różańca. - Tu jest całe Pismo Święte. Boga możemy poznawać w Różańcu, począwszy do modlitwy Ojcze nasz, która jest żywym wycinkiem Ewangelii. Podobnie z każdą „Zdrowaśką”. W tajemnicach różańcowych idziemy od momentu Zwiastowania ku tajemnicy Zbawienia.
O. Metelica wskazywał także na figurę Skrzatuskiej Pani. - Tu widzimy pełną łaski. Tak bardzo pełną łaski, że przez ciemność śmierci własnego Syna, potrafi nas wyprowadzić ku radości Zmartwychwstania - powiedział.
Różaniec odmówiony w 1500-osobowej wspólnocie prowadzili reprezentanci różnych miast diecezji. Jedną z intencji była ta przekazana przez biskupa ordynariusza.
- Biskup Edward Dajczak prosił, by Róże Różańcowe przyjęli jako intencję modlitwę za III Kongres Nowej Ewangelizacji, który odbędzie się niebawem tu, w Skrzatuszu oraz o nawrócenie grzeszników, bo przecież temu właśnie ewangelizacja służy - przekazał prośbę ks. Wachowicz.
Mszy św. przewodniczył bp Tadeusz Werno. Ks. Wacław Grądalski powiedział w kazaniu o cierpieniu, które należy składać nie tylko u stóp, ale wprost na kolana Maryi.
- Ja nazywam Maryję „podtrzymująca nadzieję”, bo Ona trzyma na kolanach swojego Syna. Jak ziarnko, które zawiera życie, a wydaje się martwe. Także twoje serce, zranione brakiem poczucia sensu, grzechem, Maryja bierze w ramiona jak to martwe ciało Jezusa. Ona cały ten martwy świat bierze na kolana i modli się za nas wszystkich. Dlatego trzeba do Niej właśnie przynosić nasze cierpienia. Na jej kolanach bowiem człowiek uczy się być człowiekiem - mówił z czułością ks. Grądalski.
Pielgrzymka zakończyła się nabożeństwem majowym.
Z Gwdy Wielkiej, z parafii św. Stanisława, przyjechało do Skrzatusza 48 osób. Pani Wiesława nie wyobraża sobie życia bez Różańca. - Może na początku trudno niektórym podjąć decyzję wstąpienia do Róży, bo np. boją się, że to ponad ich siły, że zapomną odmówić obiecaną dziesiątkę. Ale bardzo trudno jest zapomnieć, a jeśli nawet, to Matka Boża sama przypomni, nie uśnie się - przekonuje zelatorka. - Kiedy jadę do miasta i nie mam różańca w kieszonce lub w torebce, to wiem, że wszystko pójdzie nie tak, nic nie załatwię. Muszę mieć go przy sobie
Pani Helena, choć o Różańcu wiedziała już przy swojej I Komunii św., ale potem jakoś o nim zapomniała. - Aż przyszedł moment w życiu, u mnie to było 20 lat temu, że Różaniec stał się moją modlitwą. Przyjęłam sobie zasadę, że odmówię tyle, ile dam radę, oprócz dziesiątki, która w róży mnie obowiązuje – mówi pani Helena.
- Czasem ma się takie poczucie, że czegoś w danym dniu brakuje, że czegoś się nie zrobiło - dodaje pani Krystyna. - I przypomina się, że to właśnie chodzi o Różaniec. Bez niego dzień jest nie taki, jak powinien.