Jego testament jest wciąż czytany, a tomiki wierszy i kazań rozchwytywane.
Ciekawe, co by powiedział na to, że wiadomość o jego śmierci, a także testament, który zostawił, od dwóch lat są wciąż tak czytane?
Ks. Damian Kominek szanował Słowo pisane z dużej litery i dbał o to, żeby słowa z małej litery były odbiciem tego jednego, najważniejszego, które nadaje sens człowiekowi.
Na 2. rocznicę jego śmierci wydawnictwo legere.pl z Zabrza przygotowało tomik „Wiersze z notatnika” z poezją z lat 1998-2012, gdzie dzieli się swoim spojrzeniem na życie, wiarę i ostateczne przeznaczenie. Jego śmierć była nagła i tragiczna, ale przez niego samego w jakiś tajemniczy sposób oczekiwana. Bo któż, ginąc w wypadku samochodowym w wieku 35 lat, zostawia za sobą To zdjęcie zostało zrobione ks. Damianowi Kominkowi podczas półkolonii dla dzieci w Rusinowicach w lipcu 2007 roku Klaudia Cwołek /Foto Gość testament? „Kiedy moja największa Miłość – Jezus, obdarowała mnie na drogę życia kapłaństwem, byłem przekonany całkowicie, że Niebo to moje jedyne marzenie na tym świecie, choć głośno bałem się wypowiadać te słowa. Dlaczego...? Mała, słaba wiara... Umieram, więc odchodzę - nie! PRZECHODZĘ – tylko na drugą stronę Życia” – napisał.
Niebo było dla niego rzeczywistością realną, a jakieś ciepło i nadzieja łączą zostawiony testament, kazania i wiersze. W jednym z nich, „Konanie”, napisanym jeszcze w seminarium w Opolu na końcu wyznaje: „Po smutku. Po łzach mych. Przyjął. Przytulił – niebo!”. Nieba ks. Damian po prostu oczekiwał.
W zeszłym roku, w 1. rocznicę śmierci, wydawnictwo legere.pl przygotowało tomik „Kazania i poezje”. Nakład już jest wyczerpany.
Czytaj także: