Kim jest prefekt Papieskiej Rady ds. Kultury, kard. Gianfranco Ravasi?
W Polsce znany jest od ładnych kilkunastu lat. Co najmniej od roku 1999, gdy ukazała się na naszym rynku jego książka z komentarzami biblijnymi „Zgodnie z Pismem. Rok A”. Popularyzowanie Biblii to znak firmowy włoskiego hierarchy. Często występuje w telewizji i publikuje w prasie.
Sam zresztą jest biblistą i ekspertem od języka hebrajskiego. Rok temu w rozmowie z GN mówił, że w modlitwie najczęściej sięga do ksiąg mądrościowych: Hioba, Koheleta, Psalmów i Pieśni nad Pieśniami. Bo wiedza – jak podkreślał - pochodzi od łacińskiego terminu sapere, „co nie jest związane z poznaniem czegoś, tylko raczej z zasmakowaniem czegoś”.
W ubiegłym tygodniu gościł w Warszawie, przewodniczył delegacji Stolicy Apostolskiej na Targach Wydawców Katolickich, zainaugurował Katechezy Warszawskie o rodzinie i brał udział w spotkaniach w ramach Dziedzińca Dialogu.
Pytać i na nowo odpowiadać
Intelektualną sylwetkę kard. Ravasiego dobrze oddaje jego książka „Navigare. Przewodnik dla poszukujących”, która niedawno ukazała się w Polsce nakładem kieleckiego wydawnictwa „Jedność”. Tytuł to gra słów nawiązująca do korzystania z internetu.
W języku polskim przyjął się czasownik „surfować”, w języku włoskim natomiast w tym kontekście używany jest czasownik „navigare” (żeglować, nawigować). Hierarcha pokazuje za pomocą tej gry słów, że starożytna metafora żeglugi, użyta w odniesieniu do poszukiwania filozoficznego i teologicznego już przez św. Augustyna, jest obecnie stosowana w języku informatycznym.
Od razu trzeba zaznaczyć, że niełatwa to lektura. Mnoży się w niej od nawiązań do literatury pięknej, malarstwa. Franz Kafka, Borys Pasternak, Johan Wolfgang Goethe czy Mark Chagall przeplatają się z Ludwikiem Wittgensteinem, Platonem, ks. Józefem Tischnerem, Karlem Rahnerem i Johnem Henrym Newmanem. Ale podstawą narracyjną jest Biblia, którą hierarcha nazywa swoistym „kodem kulturowym”.
Erudycyjne wstawki nie są robione na pokaz. Dowodzą, że Biblia i sztuka zajmują się z grubsza tym samym: analizują odwieczne problemy człowieka i poruszają się wokół tych samych stałych wartości. Zmieniają się tylko okoliczności historyczne, społeczne czy polityczne. Zresztą w książce „Navigare”, kończąc żeglowanie po oceanie historii i kultury, stwierdza, powtarzając za Goethem, że „wszystkie inteligentne myśli były już pomyślane, trzeba tylko pomyśleć je na nowo”.
Czytając i słuchając Ravasiego, łatwo można odnieść wrażenie, że ten fragment „Refleksji i maksym” niemieckiego romantyka dobrze opisuje to, co włoski purpurat robi jako odpowiedzialny za Papieską Radę ds. Kultury. W rozmowie z GN otwarcie nazwał wyzwania, przed jakimi staje w imieniu Kościoła. Przede wszystkim jest to relacja pomiędzy nauką i wiarą. Po drugie stosunek do rzeczywistości politycznej. Trzecie wyzwanie to język Kościoła. Czwarty problem to kultura i kultury ludzi młodych. – Tutaj wchodzi to wszystko, co dzisiaj najkrócej określamy jako współczesność, nowoczesność. Włącznie ze sztuką czy muzyką tworzoną przez ludzi młodych, która stała się nową formą komunikacji. Musimy mierzyć się z tą nową rzeczywistością – tłumaczył.
Często mówi, że Kościół musi powrócić do wielkich tematów ludzkiej egzystencji, również do takich kwestii jak śmierć, cierpienie czy znikomość człowieka. – Zniknęły one z naszych kazań. Potrzebuje tego człowiek we współczesnej epoce telewizyjnej, a w szczególności młodzi – mówił kard. Ravasi do papieża i pracowników Kurii Rzymskiej.
Powtarza to zresztą regularnie. I podejmuje te wielkie tematy, pokazując, jak mocno ich echa słychać w całej kulturze. Zachęca w tym kontekście, żeby ponownie docenić pobożność ludową, ponieważ to właśnie w niej często przejawia się „modlitwa uboga”, która jest odpowiedzią na „kruchość ludzkiego życia i ból egzystencji”.
Kard. Ravasi twierdzi, że współczesna Europa nie ma już poczucia przyszłości, jest zamknięta sama w sobie, zmęczona, bez wielkich ideałów, bez wielkich napięć. – Dlatego chrześcijaństwo powinno stać się po raz kolejny zasadą nadziei – tłumaczył prefekt Papieskiej Rady ds. Kultury.
Coś z Benedykta i coś z Franciszka
Na pytanie, która z biblijnych postaci czy ksiąg Pisma Świętego najbardziej pasuje do „tu i teraz” Kościoła, wskazał trzy. – Po pierwsze Księga Koheleta, ponieważ pokazuje sytuację kryzysu. Drugim tekstem jest księga Pieśń nad Pieśniami, bo uczy miłości jako odpowiedzi na kryzys. I po trzecie Ewangelia jako całość, aby poznać osobę Jezusa Chrystusa. Można te lektury proponować nawet niewierzącym, ale trzeba im towarzyszyć w czytaniu – odpowiedział kard. Ravasi.