O najtrudniejszym teście na sądzie ostatecznym i bezgranicznym miłosierdziu Boga z ks. Grzegorzem Strzelczykiem rozmawia Wojciech Teister.
Jeśli Bóg daje nam takie możliwości, to czy ktokolwiek, kto ma równo pod sufitem i jest świadomy, że ma do wygrania wieczność, jest w stanie odrzucić Boga i Jego miłosierdzie?
Obawiam się, że jesteśmy w stanie czegoś nie chcieć. I kogoś nie chcieć. Nawet tak radykalnie. Zwłaszcza że to jest w pakiecie z miłością do innych.
Czyli że jak? Ostatnia próba na sądzie ostatecznym to pytanie, czy chcę w niebie dzielić pokój z moim największym wrogiem?
Cofnięcie przebaczenia zawsze jest jedną z najbardziej toksycznych rzeczy dla człowieka. I to działa w dwóch wymiarach. Psychologicznym i duchowym. Jedna z bardziej poruszających przypowieści to przypowieść o nielitościwym dłużniku. Najpierw sam doznał darowania długu, ale potem nie chce darować o wiele mniejszego długu komu innemu. Ponieważ nie stać go na przebaczenie, ostatecznie znajduje się w znacznie gorszej sytuacji niż na wyjściu, kiedy sam miał dług wobec Pana. I to jest właśnie o tym. W modlitwie „Ojcze nasz” codziennie się modlimy: „i przebacz nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Myślę, że wielu ludzi, gdyby byli świadomi tego, co znaczą te słowa, w tym momencie gryzłoby się w język. Jeżeli chrześcijaństwo idąc za Jezusem nie staje się przestrzenią, w której my próbujemy reagować przebaczeniem, także nie broniąc się za wszelką cenę przed złem, czyli wychodząc na głupców w oczach świata, to też nie ma temu światu nic ciekawego do powiedzenia. Kompletnie nic. Bo wszystko inne zostało już powiedziane. Bo chrześcijańska bezradność wobec zła wcale nie jest bezradnością, tylko chwyceniem tego samego oręża, które ma Bóg. Oręża przebaczenia.
WIĘCEJ TEKSTÓW NA TEMAT DUCHOWOŚCI ZNAJDZIESZ W NASZYM SERWISIE "GOSC.PL DUCHOWOŚĆ"