Kadra Blind Football przez kilkadziesiąt minut trenowała na murawie legendarnego stadionu przy ul. Oporowskiej z piłkarzami WKS-u Śląska. Zawodowcy wykonywali ćwiczenia z opaskami na oczach z niewidomymi sportowcami, co sprawiało im trudności, ale też spowodowało wiele komicznych sytuacji.
To było niezwykłe sportowe spotkanie. Dla obu ekip wielkie przeżycie. Piłkarze wrocławskiego Ślaska nie ukrywali, że zbierają nowe doświadczenia, zaś niewidomi kadrowicze odczuwali lekką tremę, trenując z zawodowcami. Trening ułożono pod zawodników Blind Football. Najpierw krótkie zapoznanie się, potem łączenie w pary: jeden "śląskowy" i jeden niewidomy, następnie wspólne ćwiczenia z piłkami, jednak trochę nietypowymi.
- Gramy piłkami, które mają wbudowany system dzwoniący, abyśmy mogli je lokalizować na boisku, a więc kiedy piłka się porusza, wydaje dźwięk za którym podążamy - tłumaczył Adrian Słoninka, obrońca.
- Opaski na oczach, z którymi ćwiczyliśmy zupełnie odmieniły nasze postrzeganie świata podczas treningu. Uwiadomiło nam to, jak ciężko trzeba ćwiczyć, aby zgrabnie poruszać się po boisku. Wyrażamy pełne uznanie i szacunek dla niewidomych chłopaków, którzy uprawiają piłkę nożną. Komunikacja okazuje się kluczowa w ich grze. Bez wzroku trzeba wytężać inne zmysły, a to nie jest takie łatwe, kiedy człowiek postrzega świat głównie oczami - opowiadał zaraz po treningu bramkarz WKS-u Mariusz Pawełek.
Sportowe ćwiczenia dla niewidomych sprawiły zawodnikom Śląska niemałe problemy, choć starali się dorównać poziomem swoim niepełnosprawnym kolegom po fachu. Trening przebiegał w bardzo przyjaznej i radosnej atmosferze. Nie zabrakło dowcipów, które robili sobie nawzajem piłkarze WKS-u, szczególnie przy rzutach karnych.
Koledzy z drużyny zabrali Mariuszowi Pawełkowi tuż przed strzałem piłkę, a ten machnął wysoko nogą w powietrzu, przekonany, że uderzy za chwilę piłkę w stronę bramki. Incydent wywołał śmiech u zebranych, a przede wszystkim u samego bramkarza.
Taka pokazowa forma treningu zawodowców z niewidomymi stała się okazją do przybliżenia społeczeństwu nowej dyscypliny sportu w naszym kraju. Reprezentacja Polski w piłce nożnej osób niewidomych wyrównuje szanse i pozwala chorym oraz niepełnosprawnym realizować swoją pasję, spełniać się i pokonywać bariery.
- Najtrudniejsze to wypracować w sobie orientację przestrzenną i pokonać lęk związany ze zderzeniami. Minęły 2 lata regularnych treningów, zanim zacząłem bez żadnych blokad biegać po boisku. Trzeba pozbyć się tego wewnętrznego hamulca i zaufać swoim przewodnikom. Na początku nie wiadomo co robić, jednak z czasem człowiek nabiera odwagi - mówi 24-latek, Przemysław Kowalewski, grający już 4 lata.
Jedna z najważniejszych zasad w piłce nożnej niewidomych jest związane z hiszpańskim słowem "voy", które oznacza "idę". Osoba przy piłce nie używa tego słowa, ponieważ piłka wydając dźwięki zdradza pozycję zawodnika, który ma ją przy nodze. Pozostali, zbliżając się, i mówią "voy", przez co gracze niejako lokalizują się na boisku i nie wpadają na siebie.
Możliwość gry "w nogę" przez niewidomych staje się dla nich zastrzykiem wiary, a dla obserwatorów dowodem, że bariery, które na pozór blokują nas na co dzień, z czasem mogą po prostu przestać istnieć.
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: