O potrzebie zaangażowania katolików w życie społeczne i polityczne mówił Tomasz Terlikowski. Podstawą rozważań była jego książka "Walka o Madryt". Organizatorem spotkania, które odbyło się w kaplicy przy kościele pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego we Wrocławiu, był Instytut Ordo Caritatis.
Redaktor naczelny TV Republika rozpoczął swoją prelekcję od podania przykładów antychrześcijańskiej polityki prowadzonej przez odwołujące się do tradycji chrześcijańskich partie w Europie. Zaznaczył, że tzw. konserwatywne rządy w Hiszpanii, Niemczech i Wielkiej Brytanii w ostatnich latach liberalizowały prawo dotyczące np. aborcji, związków homoseksualnych. Przekonywał, że wprowadzały prawodawstwo, które ogranicza prawa chrześcijan do uczestnictwa w życiu publicznym.
T. Terlikowski zaznaczył, że w Polsce jeszcze nie jest aż tak źle, ale ostrzegł, że są przesłanki, iż w złym kierunku podążamy. - To, że jest lepiej nie oznacza, że jest dobrze. To, że jest lepiej, nie oznacza także, iż za chwilę nie może być gorzej - mówił.
Nawiązał do dyskusji związanej z decyzją o odmowie aborcji przez prof. Chazana i konsekwencji jakie go za to spotkały. - Pytaniem, jakie trzeba było sobie przy tej sprawie zadać, jest to, czy mały Jaś, człowiek, może zostać zabity przez lekarzy, czy nie i czy prawo może zmuszać lekarza do tego, żeby małego Jasia zabił. To była istota sporu - tłumaczył. - Trzeba jednak sobie też uświadomić, że był tam inny spór. Dotyczył tego, czy katolik w Polsce ma takie same prawa jak człowiek niewierzący. Czy katolik w Polsce może wykonywać każdy zawód.
Podkreślił, że w tym czasie do opinii publicznej wysłanych zostało kilka sygnałów, które dają negatywną odpowiedź. Przywołał m. in. raport komisji bioetycznej PAN, w którym napisano wprost, że jeśli ktoś nie chce z przyczyn ideowych wykonywać aborcji, to nie powinien zostawać lekarzem ginekologiem-położnikiem. - Później pojawiła się sprawa deklaracji wiary. Podpisało go jakieś 2 proc. lekarzy, a zrobiono aferę jakby podpisało go 100 proc. i zawierał nie wiadomo jakie rzeczy. A on po prostu mówił, że lekarze katolicy przyjmują, że życie ludzkie jest święte od poczęcia do naturalnej śmierci, i że lekarz nie może uczestniczyć w procedurze zabijania - przypomniał. Zwrócił uwagę, że wtedy usłyszeliśmy bardzo jasną deklarację od pozostałych medyków. Stanowczo mówili o tym, że każdy student, który podpisał deklarację powinien być relegowany ze studiów medycznych, a każdy funkcyjny lekarz - ordynariusz, wykładowca - powinien zostać usunięty ze stanowiska, bo ważniejsze są dla niego reguły religijne niż prawo stanowione.
- To sformułowanie oznacza, że trzeba usunąć z miejsca pracy każdego katolika ponieważ na każdym z nas, w sytuacji sprzeczności prawa naturalnego, nie mówiąc już o Boskim, z prawem stanowionym, to pierwsze jest wyżej. To jest oczywiste - zaznaczył. Trzeci spór związany z tzw. sprawą prof. Chazana dotyczył klauzuli sumienia. Komisja bioetyczna PAN zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego sugerując, że polskie prawo - klauzula sumienia - nie jest zgodne z konstytucją.