Ksiądz Franciszek Wąsala zostanie pochowany w sobotę 31 stycznia w Żorach-Roju.
Pogrzeb ostatniego już rocznikowego kolegi Papieża odbędzie się w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego, którego ks. Wąsala był budowniczym i długoletnim proboszczem. O godz. 8.30 w sobotę 31 stycznia zacznie się tam modlitwa w intencji zmarłego, a o godz. 9.30 - Msza św. pogrzebowa.
Ksiądz Wąsala przeżył 94 lata. Ostatnio mieszkał wraz z innymi księżmi emerytami w Domu św. Józefa w Katowicach.
Był ostatnim z kolegów rocznikowych Jana Pawła II. Studiowali razem przez rok w seminarium duchownym w Krakowie, gdzie spotkali się klerycy z archidiecezji krakowskiej, diecezji częstochowskiej i Ślązacy. Karol Wojtyła przywiązywał wielką wagę do ich rocznikowych spotkań - zawsze się na nich pojawiał jako kardynał; w 1974 roku przyjechał na takie spotkanie do księdza Franciszka, do Roju, gdzie przewodniczył Mszy św. Kiedy został papieżem, zapraszał kolegów do Watykanu. Po raz ostatni spotkali się tam jeszcze w 2003 roku. Zebrali się tam trzej starzy księża Ślązacy, jeden częstochowianin i jeden krakus - papież.
Zdjęcie Jana Pawła II, który tak bardzo się śmieje, to rzadkość - Papież z kolegami rocznikowymi, śląskimi księżmi Franciszkiem Wąsalą (z lewej) i Franciszkiem Strauchem Reprodukcja: Przemysław Kucharczak /Foto Gość Tak się złożyło, że wśród śląskich kolegów papieża było kilku wielkich kawalarzy, dzięki czemu na ich spotkaniach rocznikowych zawsze było bardzo wesoło. Jednym z tych kawalarzy był właśnie ksiądz Franciszek. Kiedy po raz pierwszy jechali do Watykanu, niektórzy z kolegów (było ich wtedy 22) liczyli, że dowiedzą się czegoś o ważnych dla Kościoła sprawach. Ks. Franciszek powtarzał jednak, że ojciec święty ma na głowie tyle trudnych spraw, że rolą jego kolegów nie jest zamęczanie go pytaniami o rzeczy najważniejsze. Przeciwnie - oni mają go rozluźnić i rozśmieszyć. Choćby przez wspominanie studenckich czasów. Ks. Wąsala zawsze więc opowiadał, ku uciesze papieża, śląskie wice. Jan Paweł II nawet sam się o to dopominał: "Franek, powiedz jakiś kawał". Ks. Wąsala zapamiętał też, jak kiedyś Karol Wojtyła zawołał do nich wpół po śląsku, wpół po polsku: „Chodźcie, Ślązoki, do mnie, bo jo was kocham!".