Rodzice uczniów Zespołu Szkół Publicznych w Wołowie chcą zatrzymać seksedukację w placówce.
- W ubiegły wtorek - 2 grudnia - w szkole odbyło się spotkanie rodziców i dyrekcji, na którym pani dyrektor przedstawiła propozycję zorganizowania dodatkowych godzin zajęć edukacji seksualnej przygotowanych przez panią psycholog z fundacji "Bez Tabu" - mówi Piotr Oksanicz, jeden z zaniepokojonych ojców.
Podkreśla, że kilkoro rodziców skorzystało z możliwości zadawania pytań, które miały uściślić program, który miałby być poruszany podczas takich lekcji.
- Podczas dyskusji usłyszeliśmy m.in., że prowadzące zajęcia nie mają wykształcenia pedagogicznego, ale są dobrze przygotowane do ich prowadzenia. Natomiast na pytanie o program, powiedziała, że sama go opracowała, ale nie udostępni go w całości, bo jest chroniony prawami autorskimi - relacjonuje.
Kolejne pytanie dotyczyło potrzeby organizowania dodatkowych lekcji seksedukacji wobec istnienia zajęć z wychowania do życia w rodzinie.
- Pani dyrektor odpowiedziała nam, że program WDŻ jest dobry, bo realizuje podstawę programową MEN i Kuratorium, natomiast pani prezes fundacji stwierdziła, że jest on zły i trzeba go uzupełnić - opowiada pan Piotr.
Ramowy plan, jak miałyby wyglądać zajęcia trafił jednak do rodziców w postaci notatki, pod którą było miejsce na podpis wyrażający zgodę lub nie na udział gimnazjalistów w tego typu zajęciach (tekst prezentujemy na ostatniej stronie).
Teresa Maślanka, dyrektor Zespołu Szkół Publicznych w Wołowie tłumaczy, że rodzice przekazali do Gościa Niedzielnego informacje, które nie w pełni pokrywają się z rzeczywistością i prawdą.
- Odbyło się spotkanie z rodzicami, przyjechała pani przedstawiciel fundacji "Bez Tabu", zapoznała z tematyką, rodzice otrzymali te informacje na piśmie - to był list do rodziców - w zaklejonej kopercie i tam było wyraźnie napisane: "wyrażam zgodę" i "nie wyrażam zgody" (z miejscem na podpis, przyp. red.). Nie było napisane, że "odbędą się" tylko "są planowane".
Teraz pani pedagog i psycholog zbierają informacje, które płyną od rodziców, poukładamy to, zobaczymy jaka jest sytuacja i dopiero wtedy zostanie podjęta decyzja - wyjaśnia. Podkreśla, że to rodzice w tej kwestii decydują, a nie szkoła, bo są to zajęcia dodatkowe, wykraczające poza podstawę programową.
Zapytana przez nas o to, czy wie, co będzie na zajęciach, pani dyrektor odpowiada, że wie tyle ile wiedzą rodzice. Zaznacza, że dopiero po ewentualnej zgodzie rodziców zostaną podjęte dalsze zadania. - Plan od realizacji jest bardzo daleko - tłumaczy. Nie jest też w stanie powiedzieć ilu rodziców musi wyrazić zgodę, by lekcje seksedukacji się odbyły.
_____________
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: