W siedemdziesiątym którymś roku, na zimowisku w Warszawie, pani Anna zadała nam „retoryczne” pytanie, czy chcielibyśmy pójść do Teatru Polskiego na przedstawienie czy do kina.
Na temat młodszych koleżanek i kolegów pani Szanecka mówiła mi, że są oni inni niż młodzież z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, ale jednocześnie widoczne było, iż nie miała najmniejszego problemu z dotarciem do każdego nowego pokolenia, a późniejsi wychowankowie byli nią tak samo zafascynowani, jak my wtedy.
Kawalerka, telefon i odsuwana emerytura
W poźniejszych latach osiemdziesiątych pani Szanecka doczekała się nowego mieszkania na pierwszym piętrze domu przy ul. Kruczej w Siemianowicach. Być może mieszkanie było mniejsze, jednak jej dzieci już były usamodzielnione. Bardzo też cieszyła się, gdy kilka lat później podłączono u niej telefon. Niebawem zatelefonowała także do mnie z nowiną, że teraz możemy komunikować się za pośrednictwem telefonu i umówić się na większą rozmowę w jej kawalerce. Na każde takie odwiedziny u niej rezerwowałem sobie w zasadzie całe popołudnie, do samego wieczoru. Były niekończące się herbatki z cytryną i cukrem, herbatniki, suche ciasteczka i cukierki, wspominanie dawnych lat, przeglądanie książek i zdjęć. Z powodu swojego żywego temperamentu i żywotności pani Anna po przejściu na i tak znacznie opóźnioną emeryturę jeszcze jakiś czas pracowała dopóki mogła, chociaż na pół etatu.
Tytułem Honorowej Obywatelki Siemianowic Śląskich w 1992 r. pani Szanecka została wyróżniona za to, że była wybitną nauczycielką i wychowawczynią młodzieży, wniosła wielki wkład w kulturę miasta, m.in. zainicjowała budowę pomnika Wojciecha Korfantego w Siemianowicach i nazwanie jednej z siemianowickich ulic jego imieniem.
Listy z Siemianowic do Katowic
Niezbyt długo przed końcem socjalizmu przeprowadziłem się wraz z moją rodziną z Siemianowic do Katowic. Pani Szanecka dbała o to, abym nie utracił kontaktu z życiem kulturalnym Siemianowic. Otrzymywałem od niej oprócz listów lub wypisanych pocztówek corocznie m.in. „Siemianowickie Roczniki Muzealne” albo „Kalendarz Siemianowicki”. Stale w tych wydawnictwach coś publikowała, dlatego miała swoje egzemplarze autorskie, którymi chętnie się dzieliła.
Bł. Emil Szramek
Otrzymałem także od pani Anny kseropkopię jej artykułu z 25 sierpnia 1996 r. w „Gościu Niedzielnym” (nr 34) pt. „Pasje turystyczne ks. dr. Emila Szramka”. Bł. Emil Szramek pełnił m.in. funkcję prezesa Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku, tego samego, w którym wiceprezesem był ojciec pani Szaneckiej – dr Wacław Olszewicz. Nasza instruktorka turystyki z „Jordanu” opowiadała tu barwnie o wycieczce pieszej w Gorcach, w której wzięła udział w 1937 r. ze swym ojcem, z 27-letnim kuzynem orientalistą oraz ks. dr. Emilem Szramkiem, który był wtedy również proboszczem kościoła mariackiego w Katowicach. Pani Anna pisze, że ksiądz prałat „był uroczym, przemiłym kompanem, chętnie żartował i dowcipkował, a ojciec i kuzyn dzielnie mu sekundowali”. Następnie jest opis niespodziewanego skąpania się ks. Szramka w głębokiej wodzie u podnóża wodospadu, leczenia proboszcza herbartą malinową, suszenia jego ubrania nad piecem i prasowania. Ks. dr Emil Szramek znosił takie niedogodności wędrówek z radością godną prawdziwego turysty górskiego.