Rosyjskie media poinformowały o decyzji Międzyresortowej Komisji ds. Ochrony Tajemnicy Państwowej FR w sprawie odtajnienia dokumentów sowieckich organów bezpieczeństwa w latach 1920 – 1991.
Komisja przedłużyła o 30 lat klauzulę „tajne, specjalnego znaczenia” na dokumenty dotyczące m.in. teczek pracy tajnych współpracowników sowieckiej bezpieki i teczek funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwowego z tego okresu. Niejawne mają pozostać dokumenty operacyjne oraz informacje o podsłuchowych, a nawet plany działania oraz budżety tych instytucji. Niezależni historycy rosyjscy biją na alarm, że obecnie zamykane są nawet archiwa z lat 20. i 30., które były otwierane w czasach Jelcyna. Z tego powodu zahamowane zostały także prace komisji historycznej Patriarchatu Moskiewskiego, która badała akta tzw. Nowych Męczenników, przygotowując dokumentację do kanonizacji.
Historycy i prawnicy zwracają uwagę, że podjęte decyzję są sprzeczne z ustawą o tajemnicy państwowej FR, która przewiduje, że po 30 latach wszystkie dokumenty z archiwów państwowych powinny być jawne. Tymczasem archiwa specjalne, a taki status mają resortowe archiwa Federalnej Służby Bezpieczeństwa omijają te przepisy, powołując się na wewnętrzne regulacje. Znany historyk dr Nikita Pietrow, współprzewodniczący „Memoriału” autor znanej m.in. w Polsce książki „Psy Stalina” przekonuje, że decyzja utajnienia archiwów sowieckiej bezpieki uniemożliwia badanie zbrodni stalinowskich.
W praktyce nie jest realizowany nawet dekret Jelcyna z 1992 r. nakazujący odtajnienie wszystkich dokumentów dotyczących zbrodni stalinowskich. Takie dokumenty są udostępnianie, ale jedynie rodzinom ofiar. Te działania zdaniem Pietrowa, prowadzą do fałszowania podstawowych faktów i ocen. Jako przykład podał wydaną niedawno monografię organów bezpieczeństwa w guberni twerskiej. Jednym z pozytywnych bohaterów tego opracowania jest gen. major Dmitrij Tokariew, w 1940 r. naczelnik Obwodowego Zarządu NKWD w Kalininie ( obecnie Twer). Tokariew w marcu i kwietniu 1940 r. osobiście organizował zagładę 6300 polskich jeńców wojennych z obozu w Ostaszkowie, pogrzebanych następnie w Miednoje. W książce nie ma o tym jednak żadnej wzmianki, a jego akta są obecnie niedostępne dla badaczy.