25.09.2015
Od samego początku po przybyciu pojedynczego pontonu do brzegu sytuacja od tygodni wygląda tak samo. Ludzie gorączkowo wysiadają na brzeg, często wpadają do wody przewracając się na śliskich kamieniach. Później, któryś z pasażerów wyciąga nóż i dziurawi ponton. Potem pojawiają się różni ludzie i zgarniają silniki - nawet kilkadziesiąt dziennie.
Jakub Szymczuk /Foto Gość
Jakub Szymczuk /Foto Gość
Dokumenty dotyczące galerii:
Lesbos. Rodziny, policja, mafia
Padł kolejny rekord, ponad 4000 osób - stan: na popołudnie. Głównie rodziny...