Co najmniej 17 osób zginęło, a 37 zostało rannych, w zamachu bombowym na kościół wspólnoty zielonoświątkowców w Demokratycznej Republice Konga na dwa tygodnie przed rozpoczęciem papieskiej wizyty w tym kraju. Do zamachu przyznali się dżihadyści z Państwa Islamskiego. To prawdziwa rzeź, mnóstwo krwi, porozrywane oraz okaleczone ciała wiernych, kobiet i dzieci – mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim nuncjusz apostolski w Kinszasie.
Do zamachu doszło wczoraj w miejscowości Kasindi, w Północnym Kiwu, na pograniczu z Ugandą. Zdaniem wojskowych był to odwet za poważne straty, które w ostatnich tygodniach ponieśli dżihadyści w starciach z armią rządową. Wojsko ostrzegało nawet przed możliwością zamachów.
Przeczytaj: Kolejne zabójstwo księdza w Nigerii
Zdaniem papieskiego przedstawiciela w Kinszasie ów atak stanowi kolejne potwierdzenie tego, jak bardzo niebezpieczna jest sytuacja we wschodnich regionach Demokratycznej Republiki Konga. Mówi abp Ettore Balestrero.
Abp Balestrero: 1 lutego z ofiarami terroru spotka się Papież
„To bardzo niepokojący sygnał, potwierdza bowiem, że sytuacja w terenie staje się coraz bardziej poważna. I również z tego powodu, bardzo ważne będzie spotkanie Papieża tu w Kongu 1 lutego z ofiarami przemocy we wschodnich regionach kraju. Zamach ten pokazuje, iż droga do pokoju pozostaje jeszcze długa, a cała prowincja Północnego Kiwu znajduje się w stanie oblężenia. Pod tym względem nie nastąpiła żadna poprawa, wręcz przeciwnie, sytuacja jest coraz bardziej poważna. I bardzo niepokoi również to, że Państwo Islamskie, odpowiedzialne za zamach na ów kościół protestancki, coraz bardziej rośnie w siłę. Jak się wydaje, to również oni najbardziej korzystają na konflikcie z ugrupowaniem M23, który rozgrywa się bardziej na południe, w okolicach Gomy.“
Przeczytaj: Abp Szewczuk: solidarnie trwamy wśród terrorystycznych ataków Rosji