W Mombasie spotkałem dobrego człowieka. Wizjonera…
- Porozmawiaj z Licio, to wizjoner. Ja nic bym nie zrobił bez niego – mówi abp Martina Kivuva, w przeddzień Pamoja Peace for Pwani (z suahili: razem dla pokoju), karawany pokoju, która w środę o świcie wyruszyła z Mombasy do Nairobi na spotkanie z papieżem.
21 autobusów, kilkuset młodych chcących pokazać, że pragną kraju wolnego od przemocy i terroryzmu Al-Szabab legitymującego się religią.
- Karawana to wizja, która nie kończy się wraz z pokojową manifestacją przy okazji wizyty papieża w Kenii. Przede wszystkim chodzi o to, by pomóc młodym ludziom w spełnieniu ich życiowych marzeń, znaleźć możliwości, by podnosili swoje kwalifikacje, i podtrzymać ich nadzieję, że mogą coś zmienić. Bo problem terroryzmu, pozyskiwania młodych przez grupy radykalne, jest efektem braku perspektyw. Brak pracy, kwalifikacji napędza radykalizm i sprzyja terroryzmowi. Młodzi pójdą tam, gdzie będą im zaoferowane pieniądze. „Al-Szabab, Al-Kaida, ISIS – OK, a ile zapłacicie?” – mówi biskup.
Obecnie w Mombasie z inicjatywy biskupa Kivuvy i przy wsparciu włoskiej organizacji Cremona for Kenia, założonej 30 lat temu przez 78-letniego dziś Licio D'Avossa, został stworzony projekt mający wesprzeć edukację i pozwolić młodym na zdobycie zawodu.
Licia i jego żonę Rosalię Fogliazza poznaję w Pastoral Centre w dzielnicy Tudor. Licio roztacza wokół siebie aurę spokoju, Dona Rosalia cały czas się uśmiecha, po angielsku nie mówi.
- Jest artystką. Maluje. Ze sprzedaży obrazów żony pozyskaliśmy na pomoc w Kenii 25 tys. euro – mówi cicho Licio. O sobie, jako założycielu fundacji, mówić wiele nie chce. – Dla mnie jest ważny rezultat. Jeśli chcesz być ojcem idei, podkreślać swoją rolę, to się mija z celem. Ważne są misja i to, do czego może doprowadzić.
Mówi, że kocha ludzi ubogich. Że wszyscy jesteśmy braćmi i że jego ojciec chciał, aby Licio został księdzem, ale ten wybrał pracę w banku. Do czasu gdy po raz pierwszy, 30 lat temu, przybył do Kenii.
– Zobaczyłem, że jest problem. I teraz w mojej misji czuję się jak ksiądz. Zawsze chciałem dawać siebie i jestem szczęśliwy – śmieje się pogodny Włoch.
Przez lata wybudowali kilka szkół. Dożywiają obecnie 1600 kenijskich dzieci. A o biskupie Martinie Kivuvie słyszał od znajomych księży. - Że dobry człowiek z niego Więc zadzwoniłem do Mombasy. Zaoferowałem, że chcę pomóc. Dzień przed atakiem Al-Szabab na kampus w Garissie rozmawialiśmy. Powiedziałem o karawanie pokoju.
Licio wierzy, że razem, pokojowo, można przeciwdziałać terroryzmowi.
Nairobi, stadion Kasarani, na którym w piątek papież spotka się z ok. 300 tys. młodych Krzysztof Błażyca /foto gość - Bo czym jest życie bez wiary? Czym bez wiary w Boga, który cię prowadzi? Nie ma religii, która mówi: idź i zabijaj To nie jest religia. Religia jest zawsze pokojem, a ludzie są braćmi. I dlatego tak ważna jest dla mnie obecność imama Mombasy w naszej karawanie pokoju. Razem musimy kształtować dobre postawy religijne – przekonuje.
Emerytowany imam, który wciąż głosi kazania w meczetach miasta, potwierdza. Nie zgadza się na to, czego w imię islamu dokonuje Al-Szabab i islamiści ISIS. – To nie jest islam. Islam to pokój! Salam, Amani. Wszyscy jesteśmy stworzeniem Boga. My, muzułmanie, sami doświadczamy skutków terroryzmu, rodzącej się nieufności… – mówi, świadomy problemu globalnego dżihadu, jaki dokonuje się medialnie na oczach świata. – Tu chodzi o ropę, interesy, politykę – dodaje. - Salam alejkum! Pokój z Tobą, Bracie! – mówi i podaje dłoń. - Wa alejkum salam – odpowiadam ku jego uciesze i ściskamy się serdecznie..
Licio natomiast wyjaśnia, że idea karawany narodziła się z pokojowych manifestacji, jakie miały miejsce we Włoszech w latach 60. i 70. w związku z ówczesnymi wydarzeniami politycznymi. - Ludzie wyszli wtedy na ulice zaprotestować przeciw terroryzmowi na ulicach miast – mówi.
Licio nie tak dawno napisał list do papieża Franciszka. O tym, co robią jako organizacja, i że pragną zorganizować karawanę pokoju. Franciszek odpisał.
- Mam nadzieję, że będzie żył długo, i tego mu życzyłem w liście. Bo świat dzisiejszy potrzebuje jego obecności. Na chwilę obecną on jest najwyższym moralnym autorytetem. Wielkim autorytetem był Jan Paweł II. Ale to był papież „polityczny”, który zmienił historię świata. A Franciszek to jest pasterz. I w tej chwili Kościół potrzebuje takiego papieża jak on. Choć on ma przeciwników. Nie na zewnątrz, ale wewnątrz. Ale on jest silny, da radę – mówi Licio.
Nairobi, Thika Road będzie zamknięta na czas przejazdu papieża Krzysztof Błażyca /Foto Gość Z pogodnym Licio spotkamy się pewnie ponownie na papieskiej Mszy w czwartek, na terenie Uniwersytetu Nairobi. Licio wierzy, że uda mu się osobiście spotkać z Franciszkiem. A ja mu szczerze tego życzę. W Mombasie spotkałem dobrego człowieka…
Nowe pokolenie
Mówi o.Wilibard Lagho, koordynator Pamoja Peace for Pwani
Przemocy w imię religii nigdy nie można usprawiedliwiać. Różne grupy starają się ją wykorzystać, Al-Szabab, ISIS to grupy przestępcze wykorzystujące religię, Nasze miasto ma długą historię wspólnego istnienia religii. Dlatego zbieramy się razem jako dzieci jednego Boga, aby modlić się o pokój i zademonstrować naszą postawę przeciw przemocy. Nasze miasto i kraj zawsze były gościnne. Obecnie czekamy na Franciszka, który przypomni nam, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. My, chrześcijanie, muzułmanie, hinduiści, zbieramy się dla pokoju. Musimy wspólne podejmować razem wyzwania, aby kształtować nowe pokolenie religijnych przywódców.