Dzisiaj wspominamy kogoś, kto w historii zapisał się jako wyjątkowy katecheta, choć w szkole nie spędził ani jednego dnia.
Dzisiaj wspominamy kogoś, kto w historii zapisał się jako wyjątkowy katecheta, choć w szkole nie spędził ani jednego dnia. Był za to biskupem Jerozolimy i z tego powodu, że miasto to - obok Rzymu, Antiochii i Aleksandrii – stanowiło patriarszą stolicę starożytnego świata, połowę swojego pasterzowania spędził na wygnaniu za sprawą arian, którym się otwarcie sprzeciwiał, a którzy mieli spore wpływy na cesarskim dworze w Konstantynopolu. Dopiero zwołany tam w 381 roku sobór ostatecznie umocnił zwierzchnictwo Cyryla nad Jerozolimą i pozwolił mu w spokoju dożyć 18 marca 386 roku, gdy odszedł on po zasłużoną nagrodę w niebie. Zasłużoną jednak nie z racji tych wszystkich polityczno-teologicznych zawirowań wczesnego Kościoła, tylko z uwagi na katechezy wygłoszone do wiernych. To one uczyniły Cyryla Jerozolimskiego świętym i doktorem Kościoła. A co było w nich tak wyjątkowego? Cześć z nich skierowana była do katechumenów, którzy przygotowywali się do przyjęcia chrztu świętego, stanowiąc bodajże pierwszy spisany i systematyczny wykład nauki katolickiej. Zaś reszta katechez tym, którzy już chrzest przyjęli, dawała szczegółowe wyjaśnienie ceremonii liturgicznych, związanych z przyjęciem trzech sakramentów: chrztu, bierzmowania oraz Eucharystii. Rzecz bezcenna. Tak dla ówczesnych wiernych, jak i dla nas. Wszak św. Cyryl Jerozolimski mówiąc o Eucharystii podkreślał realną w niej obecność Jezusa, a Komunię świętą nazywał wprost "wcieleniem z Chrystusem".