W listopadzie 1944 roku w KL Stutthof wybucha epidemia tyfusu. Rozprzestrzenia się ona głównie wśród kobiet w żydowskiej części obozu, wyniszczonych ciężką pracą i głodem.
W listopadzie 1944 roku w KL Stutthof wybucha epidemia tyfusu. Rozprzestrzenia się ona głównie wśród kobiet w żydowskiej części obozu, wyniszczonych ciężką pracą i głodem. Chore, pozostawione własnemu losowi, odizolowane od innych, w nieludzkich warunkach oczekują na śmierć. Nieprzypadkowo barak, który zamieszkują, nazywany jest umieralnią. Tylko jedna osoba przebywa w nim dobrowolnie. Trafiła do obozu w Sztutowie w lipcu, choć została aresztowana przez Gestapo jeszcze w 1943 roku. Ma numer 40992 i traktowana jest jako więzień polityczny, bo jest świetnie wykształconą polską nauczycielką i zakonnicą. Tutaj, w umieralni, jest jednak przede wszystkim aniołem. Zwilża usta, pociesza, modli się. Chore kobiety wzywają ją po imieniu, emanuje od niej dobroć i poczucie bezpieczeństwa. Ale gdy trzeba potrafi też walczyć o ludzkie życie. Jedną z polskich więźniarek, tak wyniszczoną tyfusem, że uznano ją za martwą, w ostatniej chwili wyciąga ze stosu całopalnego. Ta więźniarka przeżywa obóz i składa później jedno z wielu świadectw o poświęceniu owej zakonnicy. Poświęceniu aż do końca, bo zarażona tyfusem umiera 20 lutego 1945 roku. Jej nagie ciało położone na stosie innych zmarłych ktoś okrywa kawałkiem pasiaka: to najwyższy przejaw szacunku, wdzięczności i czci możliwy do okazania w obozie. Dostąpiła go bł. siostra Maria Julia Rodzińska, dominikanka i męczennica II Wojny Światowej.