- Jako artyści nie potrafimy się buntować. Marzy mi się, by nie tylko aktorzy i aktorki, ale w ogóle artyści wyszli na ulicę i powiedzieli "Koniec, stop, nie godzimy się na coś takiego" - o trudnej sytuacji teatralnych aktorów etatowych mówił na antenie Radia eM Marcin Gaweł, aktor Teatru Śląskiego w Katowicach.
Aktorzy etatowi protestują przeciwko niskim wynagrodzeniom, które - jak sami relacjonują - obecnie zrównały się z poziomem najniższej płacy krajowej. Opublikowali "Manifest o godne wynagrodzenie aktorów etatowych", w którym czytamy: "Za najniższą krajową nie możemy i nie chcemy już pracować. Nie chcemy mieć emerytur obliczanych od najniższej krajowej. Ten manifest nie jest przeciwko dyrektorom, przeciwko Urzędom Marszałkowskim, nie jest przeciwko urzędom miejskim. Ten manifest jest skierowany do Premiera i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ponieważ państwo polskie nie może skazywać aktorów pracujących na etatach w teatrach państwowych na życie poniżej godności ludzkiej". Jak wskazują w dokumencie, zmiana miałaby dotyczyć około 1700 osób, co dla budżetu kraju byłoby "wydatkiem niemal niezauważalnym".
Aktor Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego przyznał, że manifest, który wyszedł z Katowic (przy okazji zbliżającej się premiery sztuki "Tkocze" w reżyserii Mai Kleczewskiej), zatacza coraz szersze kręgi w środowisku artystycznym (i nie uszedł również uwadze również internetowych hejterów). - Najwyższy czas na takie właśnie wystąpienie. Aktorzy w Polsce nigdy w taki sposób nie nie przemówili jednym głosem, a sprawa jest bardzo istotna - wskazał Marcin Gaweł.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.