Gdy miał 9 lat przyśnił mu się cudowny sen. Mógł o nim zapomnieć zgodnie z porzekadłem: "Sen-mara, Bóg-wiara".
Gdy miał 9 lat przyśnił mu się cudowny sen. Mógł o nim zapomnieć zgodnie z porzekadłem: "Sen-mara, Bóg-wiara". Zamiast tego jednak Janek Bosko zaczął kierować się nim w życiu i stał się tym, kim się stał: świętym kapłanem oraz wychowawcą młodzieży. Patrząc z boku na to, czego dokonał w połowie XIX wieku w edukacji, można śmiało uwierzyć w tę senną inspirację. W końcu jak inaczej traktować pomysł systemu zbiorowego nauczania, który w pracy z młodzieżą opierał się będzie nie na stosowaniu przymusu, lecz na odwoływaniu się do potencjału dobra i rozumu, jakie uczeń nosi w swoim wnętrzu? Czy to nie brzmi jak senny majak? Nauczyciel jako towarzysz wzrastania ucznia na wzór Chrystusa, a nie surowy egzekutor obowiązującego wtedy powszechnie w szkołach pruskiego drylu. A ks. Jan podbijał jeszcze stawkę, gdy pytany o to, jak praktycznie wprowadzić ten system do szkół, odpowiadał: "Kochajcie swoich uczniów [tak jak Chrystus was]". I nie był to tylko pusty slogan, bo umierając 31 stycznia 1888 roku św. Jan Bosko pozostawił po sobie liczącą ponad 1000 salezjanów wspólnotę, która tak właśnie starała się pracować z młodzieżą. A wszystko swój początek wzięło od snu 9-latka. Co takiego właściwie przyśniło się wtedy Jasiowi? Trudno dziś orzec, ale usłyszane wtedy słowa dobrze zapamiętał. "Nie biciem, a łagodnością i miłością, Janie, będziesz pozyskać twoich przyjaciół".