- W Syrii wydarzenia przyspieszyły niesamowicie. Nikt się tego nie spodziewał, poza głównymi graczami. Obecna sytuacja otwiera jednak zupełnie nowy front, bo w Syrii nic nigdy nie było proste - mówił na antenie Radia eM dziennikarz "Wydarzeń" Polsatu.
- Trwająca od 2011 roku wojna (z początku domowa później wojna, w którą zaangażowały się różne siły, a także wielkie mocarstwa) pokazała, że ta układanka zmieniała się i komplikowała. I teraz to, z czym mamy do czynienia, też nie jest czymś takim zupełnie prostym, że upadł reżim i przyszli ci dobrzy, którzy stworzą nowy rząd i poukładają wszystko, tak żeby ludziom żyło się dostatniej i lepiej - tłumaczył autor książki "Gruzy Kalifatu".
Dlaczego zatem reżim upadł w kilkanaście dni, skoro wcześniej trwało to kilkanaście lat? - Reżim Baszara al-Asada tak naprawdę od 2015 roku utrzymywał się dzięki Rosji, dzięki Moskwie. Wtedy Moskwa zaangażowała się militarnie w pomoc i podtrzymywała słabość wojskową reżimu w Damaszku. Tylko dlatego udawało się wypierać w ówczesnych rebeliantów z kolejnych prowincji syryjskich, i tylko dlatego Assad utrzymywał się u władzy. Oczywiście, były jeszcze też działania Iranu, które na terytorium Syrii były obecne i widoczne w postaci działania różnych frakcji i milicji proirańskich - mówił reporter, zgadzając się ze stwierdzeniem, że Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) udało się "wstrzelić" we właściwy moment historyczny.
Zdaniem Gościa Rozmowy Poranka trudno będzie obecnie o jakiś rodzaj przywrócenia względnej normalności, "chociaż Syryjczycy mają na to nadzieję". - Dużo Syryjczyków wraca, szczególnie z Turcji, gdzie w obozach dla uchodźców przeczekali te wojny. Europa ma też dużą nadzieję na to, że w pewnym sensie będzie to trochę złagodzenie tej napiętej sytuacji i jakiś sposób na rozwiązanie kryzysu migracyjnego - podsumował Marek Sygacz.
W ocenie reportera przesunięcie rosyjskich sił na ukraiński front nie przesądzi o losach trwającej od lutego 2022 roku pełnoskalowej wojny. - Według wywiadu ukraińskiego w Syrii było około 5 do 7,5 tysiąca rosyjskich żołnierzy. Dziennie, też według wywiadu ukraińskieg, o Rosja traci około 1500 na froncie, więc nawet gdyby ci żołnierze w całości tam trafili, to nie zmieni to sytuacji, która trzeba dodać, nie jest w tym momencie zbyt korzystna dla Ukrainy - ocenił dziennikarz, który w 2022 roku napisał również ksiażkę pt. "Reżim ciszy. Wojna o Ukrainę", dokumentującą aneksję Krymu i przebieg wojny w Donbasie.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.