Ja. Mnie Moje. To nasza współczesna religia. A gdy ktoś poddaje tę wiarę w wątpliwość odpowiadamy: Takie jest życie!
Ja. Mnie Moje. To nasza współczesna religia. A gdy ktoś poddaje tę wiarę w wątpliwość odpowiadamy: Takie jest życie! I tutaj pojawia się ona. Dzisiejsza patronka, która oferuje nam zupełnie inny punkt widzenia na nas samych i otaczający nas świat. Żyła krótko, ale intensywnie. Jednak ta intensywność nie miała w sobie nic z dzisiejszej zachłanności wrażeń. Ze skupienia na sobie i dopieszczaniu swojego ego. Całe jej 17 lat życia zogniskowane było raczej na czymś odwrotnym. Na wyjściu poza siebie, w stronę drugiego. W stronę mamy, dla której była wsparciem przy licznym rodzeństwie. Taty, któremu pomagała przy gospodarstwie. Wujka, z którym razem prowadziła wiejską świetlicę. Proboszcza, który znalazł w niej katechetkę dla okolicznych dzieci. Sąsiadów, którzy mogli na nią liczyć, gdy ktoś w domu zachorował. Jedynie pewien rosyjski maruder nie uzyskał z jej strony żadnego wsparcia. Nie uzyskał, bo chciał tę dziewczynę zmusić do grzechu, a w tej kwestii była radykalna. Dlatego 18 listopada 1914 roku Karolina Kózkówna zginęła. Czy przegrała jednak swoje życie oddając je innym? Nie. Dlatego jej pogrzeb był wielka społeczna manifestacją, a ona sama jest dzisiaj błogosławioną.