Kresy Rzeczypospolitej… dziś dla nas to przestrzeń mityczna, romantyczna, synonim wolności na miarę amerykańskiego Dzikiego Zachodu.
Kresy Rzeczypospolitej… dziś dla nas to przestrzeń mityczna, romantyczna, synonim wolności na miarę amerykańskiego Dzikiego Zachodu. Tymczasem to tutaj właśnie w XVII wieku za wolność – wolność wyznania dokładnie – trzeba było płacić największa cenę. I przekonał się o tym dobitnie dzisiejszy patron, św. Jozafat Kuncewicz. Wychowany w prawosławiu, od dziecka zakochany w liturgii, przez rodziców przygotowany do kupiectwa. Jednak w Wilnie, do którego trafia na naukę, poznaje nie tylko swój zawód. Poznaje też katolików obrządku wschodniego, unitów, grekokatolików po prostu. Poznaje i pragnie stać się jednym z nich. Wstępuje do bazylianów, jedynego w Polsce męskiego zakonu obrządku greckokatolickiego. Przyjmuje święcenia kapłańskie, a w roku 1617 zostaje mianowany arcybiskupem Połocka. Ludzie zapamiętają go po latach, jako arcybiskupa niezwykłego: chodzącego stale w zakonnym habicie, nigdy nie jedzącego mięsa, mieszkającego w jednej izbie, dzielonej z pewnym bezdomnym, dbającego za to bardzo o splendor nabożeństw liturgicznych i niezmordowanie głoszącego Słowo Boże. Arcybiskup Jozafat Kuncewicz jest tak wyrazisty w naśladowaniu Chrystusa i tak w tym swoim świadectwie do Niego pociągający, że jego przeciwnikom nie pozostaje nic innego, jak zamordować go 12 listopada 1623 roku. Dzisiejszy święty ginie zatem po sprawowanej w Witebsku Eucharystii z rąk zebranych pod kościołem chrześcijan, którzy zarzucają mu zdradę. Nie, nie Chrystusa bynajmniej, tylko prawosławia.